Choć poprzedniego dnia pogoda nie sprzyjała spacerom, to jednak popadujący w niedzielę śnieżek przekonał jednak, że warto wyjść z domu. Szybkie spojrzenie na mapkę i tuż poniżej Wrocławia znalazłem duże skupisko pałaców, pałacyków, dworków i ruinek. Zupełnie nie sprawdzając w internecie, zwiedzanie zacząłem od Kobierzyc, siedziby gminy.
Pałac - odwieczna siedziba władzy

Wracając do różowego pałacyku, oczywiście w oczy rzuca się jego ciekawa bryła, z jakże charakterystycznymi dla baroku ozdobami. Bardzo chciałem zajrzeć do środka, czy zachowane zostały wnętrza, jednak moje obawy wzbudziło przeznaczenie tego budynku – obecnie znajduje się tu urząd gminy, a więc wydawałoby się, że nie ma na co liczyć w niedzielne południe. A jednak, nie szkodzi spróbować – próby otwarcia głównych drzwi powodują, że z sąsiednich drzwi wyłania się głowa stróża, chętnego do oprowadzenia mnie po zabytkowych wnętrzach. Tyle, że na przyszłość polecam pukać jednak do drzwi prowadzących do posterunku, bo tuż obok tego właśnie wejścia znajduje się stróżówka ochrony.
Po ostatnim zwiedzaniu zamku w Leśnicy, obawiałem się, że wnętrze i tego zabytku odremontowane zostanie w sposób komunistycznie ordynarny, jakież jednak było moje zaskoczenie. Wszędzie wokół stare, drewniane meble, schody, balustradki, pełne ornamentalnych wzorów tapety, czy jakże ozdobny sufit imitujący niebo
Nadgryzione zębem czasu


Idąc mocno na szagę, oczywiście w którymś momencie trafiam na rzekę odprowadzającą wodę z terenów przypałacowych. Teraz wzdłuż niej, do torów kolejowych, potem kawałek torami, i dochodzę do Pustkowa Żurawskiego. Tutaj już dworek znajduje się przy głównej drodze. Widoczny z daleka, jeszcze spoza wioski dzięki wysokiej wieży, przedstawia chyba najciekawszą bryłę z wszystkich dziś spotkanych, niestety, jest też najgorzej zachowany. Oczywiście, wyraźnie widać zabytkowy taras z tyłu pałacu, liczne pomniejsze wieżyczki ze spatyniałymi czapami, jednak wolę nie myśleć, ile przepięknych ozdób zleciało wraz z tynkiem. Na szczęście wciąż można odnaleźć liczne motywy roślinne czy pucułowate twarze... warto też zajrzeć lekko w głąb parku, na chwilę usiąść na ławeczce na romantycznym pagórku (oczywiście latem, nie zimą – mi pozostało posilenie się herbatą i czekoladą kucając).
Potem znów polami, polami, a czasem miedzą, aby dojść do dawnego PGR-u w Wierzbicach. Jak teraz wyjść na drogę? Niestety, nie okazuje się to zbyt proste, gdyż teren dużego gospodarstwa obchodzę ze złej strony, aby wreszcie trafić na jakiś zamknięty obszar. I chyba tylko stąd widać, że na zamkniętym terenie można znaleźć coś ciekawego, niestety, nie udaje mi się dotrzeć do środka. Więc cóż pozostaje innego, jak wrócić do samochodu, niestety, tym razem głównie asfaltem.
to są całe Krzyżowice.
Jest tam stajnia i obora
oraz nasza piękna szkoła.
Źródło: Gazeta Wrocławska
W planach była jeszcze ruinka w Solnej, niestety, powoli już robi się szaro na dworze, więc wybieram polecany przez kobierzyckiego stróża pałacyk w Krzyżowicach.
I trzeba przyznać, że warto było. Choć powoli już zaczyna odłazić farba z zewnętrznych elewacji, to jednak trzeba przyznać że dworek robi niezłe wrażenie, i pozostaje mieć nadzieję, że nie bezpodstawne są moje domysły, że wkrótce będzie remontowany.
Gdy wejść na podwórze szkoły (bo na terenie dworku znajduje się obecnie zespół szkół rolniczych, i to całkiem niezłych pod kątem nauczania), to od razu rzuca się w oczy różnorodność stylów. Prosta, surowa, smukła, wysoka ceglana wieża z kurantem wyraźnie odcina się na tle niziutkiego,przysadzistego, najmniejszego chyba odwiedzonego przeze mnie budyneczku, za to pełnego ozdóbek. Uwagę też przyciągają liczne ozdobne lampy, i zdaje się że nie ma dwóch takich samych. Podobno nie ma też dwóch takich samych biało-niebieskich kafli piecowych w środku, niestety, kolekcji tej nie udaje mi się obejrzeć z jakże prozaicznego powodu – oczywiście, szkoła w niedzielę jest zamknięta. Choć dworek robi ogromne wrażenie od przedniej, reprezentacyjnej strony, to i warto go obejść od tyłu, gdyż może mniej reprezentacyjny, to i od tej strony kusi mnóstwem detali. No cóż, stojąca obok „willa” może i robiłaby niezłe wrażenie stojąca samodzielnie, jednak w takim towarzystwie to jedynie „brzydka koleżanka”.
Graf Eulenburg, dobry człowiek,
pozostawił w spadku szkołę.
Nasza szkoła jest zabytkiem
i architektonicznym użytkiem.
pozostawił w spadku szkołę.
Nasza szkoła jest zabytkiem
i architektonicznym użytkiem.
Źródło: Gazeta Wrocławska
No cóż, dzień powoli zbliża się ku końcowi, słońce chyli się już nad horyzontem. Trzeba przyznać, że kilka ciekawych miejsc udało się odnaleźć, choć szkoda, że tak zaniedbanych. Próbowałem szukać o nich jakichś dokładniejszych informacji w internecie – i okazuje się, że to syzyfowa praca. No, nie żeby nic nie było - ale ciężko powiedzieć, żeby to był ogrom informacji. A trzeba przyznać, że gmina Kobierzyce ma naprawdę ciekawe turystycznie okolice i pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś spróbuje wykorzystać ten potencjał.
Czuję się zainspirowana!
OdpowiedzUsuńTych okolic wciąż nie znam, co tu gadać - wokół Wrocławia jest tyle ciekawych miejsc, że i roku by nie starczyło, by wszystko zobaczyć.
Pozdrawiam, i.
Przepraszam, że pytam - korzystałeś kiedyś z tej weryfikacji?jest nieczytelna;(