tag:blogger.com,1999:blog-4060754331247539912024-03-12T20:38:12.987-07:00Prawie że góryAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.comBlogger119125tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-9013122914416786342018-02-05T12:07:00.000-08:002018-02-05T12:07:06.864-08:00Zima w Górach Sowich<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-OgPO5Dy-f2w/Wni3bADsv_I/AAAAAAAAOmU/_CuUDKq25dQlrYHIE_MHmvfsbyNCIC5zwCLcBGAs/s1600/zima.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Zima w Górach Sowich - zejście z Wielkiej Sowy do schroniska Sowa" border="0" data-original-height="1200" data-original-width="899" height="900" src="https://3.bp.blogspot.com/-OgPO5Dy-f2w/Wni3bADsv_I/AAAAAAAAOmU/_CuUDKq25dQlrYHIE_MHmvfsbyNCIC5zwCLcBGAs/s640/zima.jpg" title="Zima w Górach Sowich - zejście z Wielkiej Sowy do schroniska Sowa" width="600" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Jadąc w Góry Sowie miałem mnóstwo szczęścia. Spodziewałem się typowej dla przedwiośnia pluchy, a na miejscu okazało się, że trafiłem na świeży śnieg, który zdaje się napadał poprzedniej nocy. Tak więc plany wejścia na Kalenicę zmieniły się na wejście na Wielką Sowę. Na zdjęciu powyżej - chyba najbardziej popularny odcinek pomiędzy szczytem a schroniskiem Sowa. Już tutaj nie było wielkich tłumów, a po zejściu z najpopularniejszej trasy, Rzeczka-Wielka Sowa, już prawie w ogóle nie było ludzi...</div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com4Wielka Sowa, 58-250 Pieszyce, Polska50.680344899999987 16.48549769999999630.084267899999986 -24.823096300000003 71.276421899999988 57.794091699999996tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-45912497997760855082018-01-15T12:43:00.004-08:002018-01-15T12:45:05.699-08:00Prawie że zima we Wrocławiu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-bgBCF-t2P7Y/Wl0Rr80cQBI/AAAAAAAAOd4/GAn2gzqxrFQZnZThxh1OlGDbKIlvAb07gCLcBGAs/s1600/redziny.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Most Rędziński zimą - rozlewiska Odry" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1230" height="1123" src="https://2.bp.blogspot.com/-bgBCF-t2P7Y/Wl0Rr80cQBI/AAAAAAAAOd4/GAn2gzqxrFQZnZThxh1OlGDbKIlvAb07gCLcBGAs/s640/redziny.jpg" title="Most Rędziński zimą - rozlewiska Odry" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Niby -7°C na dworze, niby zmroziło i rano szyby trzeba w aucie skrobać... a śniegu jak nie było tak nie ma. To w ramach zdjęcia zastępczego zeszłoroczne zdjęcie Mostu Rędzińskiego na tle oszronionych rozlewisk Odry...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0Most Rędziński, AOW, 52-007 Wrocław, Polska51.1566111 16.9594144999999830.560534099999998 -24.34917950000002 71.7526881 58.268008499999979tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-1380194606133928432017-11-18T05:02:00.000-08:002017-11-18T05:02:00.229-08:00Bolczów - panorama z wieży kasztelańskiej na Kaczorów<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-EYCJbqL7V0Q/WhAupJdSMsI/AAAAAAAAObE/jAMuO_h2oBk2NRwJG3ntf9jLJ7YQiXDrwCLcBGAs/s1600/bolczo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Zamek Bolczów - panorama w kierunku Janowic i Kaczorowa" border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://2.bp.blogspot.com/-EYCJbqL7V0Q/WhAupJdSMsI/AAAAAAAAObE/jAMuO_h2oBk2NRwJG3ntf9jLJ7YQiXDrwCLcBGAs/s640/bolczo.jpg" title="Panorama widziana z zamku Bolczów w kierunku Janowic" width="640" /></a></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com058-520 Janowice Wielkie, Polska50.8608936 15.91156139999998230.264816599999996 -25.397032600000017 71.4569706 57.220155399999982tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-26261268921592250242017-10-29T09:27:00.002-07:002017-10-29T09:27:37.370-07:00Bolczów jesienną porą<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-g1RCc8x4hoM/WfYAeWTaKtI/AAAAAAAAOak/UN6UWwHE1pA1ApcB2gWBNsaLknQ-L8CgACLcBGAs/s1600/bolczow.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Zamek Bolczów jesienią" border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="903" src="https://1.bp.blogspot.com/-g1RCc8x4hoM/WfYAeWTaKtI/AAAAAAAAOak/UN6UWwHE1pA1ApcB2gWBNsaLknQ-L8CgACLcBGAs/s640/bolczow.jpg" title="Zamek Bolczów jesienią" width="600" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com158-520 Janowice Wielkie, Polska50.8608936 15.91156139999998230.273052099999997 -25.397032600000017 71.4487351 57.220155399999982tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-16264269248041479122017-10-22T10:09:00.001-07:002017-10-22T10:09:36.617-07:00Jesienna melancholia<br />
<div style="text-align: justify;">
Dwa lata temu uznałem, że moje pomysły na bloga się wypaliły. Nie z każdej wycieczki daje się przywieźć ładne zdjęcia, nie każdą wycieczka da się ciekawie opisać... zresztą, opisy też wydawały mi się już monotonne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale wciąż wędrowałem... i wciąż robiłem zdjęcia... i w sumie ich życie kończyło się na moim dysku. Czasem wrzucałem je na swojego prywatnego fejsbuka, czasem nie... więc na co to komu?</div>
<div style="text-align: justify;">
Aż kiedyś wpadłem na pomysł: a może wrócić do bloga, i tylko zmienić jego formę? Zrobić z tego fotobloga? Samo wrzucanie zdjęć które już i tak obrobiłem nie powinno zajmować chyba zbyt dużo czasu ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No więc powracam... ale głównie ze zdjęciami...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-8NEChiyb3Us/WezQpFTsP-I/AAAAAAAAOaI/6PW1yOH6vW8gGlNxL6HR6e3zyDd_-GspQCLcBGAs/s1600/_z2__DSC_1693.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://2.bp.blogspot.com/-8NEChiyb3Us/WezQpFTsP-I/AAAAAAAAOaI/6PW1yOH6vW8gGlNxL6HR6e3zyDd_-GspQCLcBGAs/s640/_z2__DSC_1693.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-39710293721296531442015-11-17T11:11:00.000-08:002015-11-17T11:11:08.482-08:00Ciągle pada, czyli polska (wcale nie taka) szara jesień<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-8nYCUqPj2jA/Vkt5HhY4ORI/AAAAAAAAMx8/37eCBr_clEc/s1600/paprocie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="jesień płonie pomarańczem paproci" border="0" height="640" src="http://1.bp.blogspot.com/-8nYCUqPj2jA/Vkt5HhY4ORI/AAAAAAAAMx8/37eCBr_clEc/s640/paprocie.jpg" title="jesienne paprocie w deszczu" width="424" /></a></div>
<div>
<i><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Ciągle pada! </span><br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby, </span><br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">mokre niebo się opuszcza coraz niżej, </span><br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. </span><br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">A ja? </span><br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;">A ja chodzę desperacko <br />i na przekór wszystkim moknę, </span></i><span style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px; line-height: 15px;"><i>patrzę w niebo, <br />chwytam w usta deszczu krople...</i>Ciągle pada, Czerwone gitary</span><br /><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, od kilku dni pogoda uparcie serwuje nam to, co tak bardzo niektórych odstrasza od jesieni. Deszcz, deszcz, z rzadkimi poprawami na mżawkę. Wysoka wilgotność sprawia, że choć na zewnątrz jest nawet 10 stopni to marźniemy bardziej niż gdyby był lekki minus. Wszędzie wokół szaro, bo przecież liście już dawno spadły na ziemię...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I może w mieście jesień wciąż szara, jednak w lesie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><b>w lesie </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>JESIEŃ PŁONIE!!! </b></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo deszczu, płomienne brązy i pomarańcze rozbrzmiewają w wciąż dumnie sterczących paprociach. I choć pewnie już wkrótce ich dumę złamie ciężar białego śniegu - to póki co, one wciąż płoną... chociaż na szczęście tylko w przenośni :)</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-7401091460924787552015-10-19T10:32:00.000-07:002015-10-19T10:37:19.364-07:00Mój pierwszy geocach!!!<div style="text-align: justify;">
No i się udało! Pierwszy geocach odnaleziony. A właściwie drugi odnaleziony, ale przy pierwszym jednak było ryzyko, że zaraz ktoś się napatoczy - a przy geocacachach należy być dyskretnym.</div>
<div style="text-align: justify;">
To co widzicie poniżej to znalezisko wydarte z mrocznych czeluści skały przy Skalnym Moście (Rudawy Janowickie) - i tu już był czas żeby na spokojnie się dopisać.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Vu8NtTNb9tU/ViUoal3Z0SI/AAAAAAAAMxM/bjVhDJeXPOs/s1600/skrzynka%2Bgeocachowa%2Bskalny%2Bmost.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="http://4.bp.blogspot.com/-Vu8NtTNb9tU/ViUoal3Z0SI/AAAAAAAAMxM/bjVhDJeXPOs/s400/skrzynka%2Bgeocachowa%2Bskalny%2Bmost.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Tym, którzy mi pozazdrościli - w formie podpowiedzi zdjęcie zrobione wciąż stojąc na miejscu jej ukrycia (no dobra, nogi mam długie a i tak musiałem się mocno wyciągnąć). Więcej o samej skrzynce <a href="http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=29584" rel="nofollow" target="_blank">na stronie opencaching</a>.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-PaKd2Qfi8Qw/ViUohGRD9eI/AAAAAAAAMxU/KatdvG7ll1o/s1600/skalny%2Bmost%2Bwidziany%2Bze%2Bskrzynki%2Bgeocachowej.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="http://4.bp.blogspot.com/-PaKd2Qfi8Qw/ViUohGRD9eI/AAAAAAAAMxU/KatdvG7ll1o/s640/skalny%2Bmost%2Bwidziany%2Bze%2Bskrzynki%2Bgeocachowej.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-CXLaXvzIXKs/ViUonwT88TI/AAAAAAAAMxc/hVjWleOyrKY/s1600/skalny%2Bmost.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://1.bp.blogspot.com/-CXLaXvzIXKs/ViUonwT88TI/AAAAAAAAMxc/hVjWleOyrKY/s640/skalny%2Bmost.jpg" width="424" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym, którzy nie pozazdrościli - zdjęcie Skalnego Mostu z bardziej nietypowej strony. No dobra, most co prawda chowa się za jakimiś liśćmi - ale czyż nie jest pięknie? Czy nie warto obejrzeć go z drugiej strony? I tak, ten turkusowawy odcień skał - to efekt naturalny, żadne tam fotoszopy. Ba, naturalnie jest nawet lekko bardziej turkusowy, mimo iż wydaje się to tak mało naturalne...</div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-80507096829357903082015-09-23T00:44:00.002-07:002015-09-23T00:49:57.060-07:00Pierwszy dzień jesieni (Ech, muzyka, muzyka)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-G4jeg7PhyzA/VgJXnc4dvgI/AAAAAAAAMw0/srENQkdq22Y/s1600/skrzy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Konstanty Ildefons Gałczyński" border="0" height="424" src="http://2.bp.blogspot.com/-G4jeg7PhyzA/VgJXnc4dvgI/AAAAAAAAMw0/srENQkdq22Y/s640/skrzy.jpg" title="Ech muzyka, muzyka" width="640" /></a></div>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 19.32px;">Pierwszy dzień jesieni, a mnie wzięło na taki sentymentalny nastrój. Więc dziś zarzucę wam piosenkę której słowa być może spisywane były na małej kawiarnianej serwetce w moim rodzinnym mieście...</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=24NODferyZ0" rel="nofollow" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">(podkład muzyczny do słuchania)</span></a></div>
<br />
<blockquote class="tr_bq" style="font-size: 14px; margin-bottom: 6px;">
<i>Ech, muzyka, muzyka, muzyka<br />
Spod smyka zielony kurz<br />
Lecą gwiazdy zielone spod smyka<br />
Damy karo, bukiety róż.<br />
O, dajcie mi te małe skrzypce<br />
Może na skrzypcach wygram<br />
Wiatr i pochyłą ulicę<br />
I noc, co taka niezwykła<br />
</i><br />
<br />
<div class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: helvetica, arial, sans-serif; line-height: 19.32px;">
<div style="margin-bottom: 6px;">
<i><i style="line-height: 19.32px;"><span style="font-size: xx-small;">Konstanty Ildefons Gałczyński, </span></i><br /><i style="line-height: 19.32px;"><span style="font-size: xx-small;">Ech muzyka, muzyka...</span></i></i></div>
</div>
</blockquote>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-66516298762337001092015-09-19T00:48:00.001-07:002015-09-19T00:51:26.721-07:00Słońce nad Rudawami...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-GgvwPM4CDeI/Vf0S8GLbs7I/AAAAAAAAMwc/Nq4MmdM222I/s1600/Rudawy%2BJanowickie.jpg" imageanchor="1"><img alt="Rudawy Janowickie w świetle słońca" border="0" height="424" src="http://4.bp.blogspot.com/-GgvwPM4CDeI/Vf0S8GLbs7I/AAAAAAAAMwc/Nq4MmdM222I/s640/Rudawy%2BJanowickie.jpg" title="Rudawy Janowickie w świetle słońca" width="640" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com6Janowice Wielkie, Polska50.887477792292415 15.92090431003430250.882469292292413 15.910819310034302 50.892486292292418 15.930989310034303tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-75777458003013642252015-08-31T21:03:00.000-07:002015-08-31T21:03:42.899-07:00Pierwszy dzień szkoły<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-5IYHKG4zxDQ/VeUjLJLpaBI/AAAAAAAAMvc/UmXNF7o6ifM/s1600/pierwszy%2Bdzien%2Bszkoly%2Bw%2Bmuzeum%2Bwsi%2Bopolskiej.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Muzeum wsi opolskiej - ekspozycja w budynku szkolnym" border="0" height="424" src="http://1.bp.blogspot.com/-5IYHKG4zxDQ/VeUjLJLpaBI/AAAAAAAAMvc/UmXNF7o6ifM/s640/pierwszy%2Bdzien%2Bszkoly%2Bw%2Bmuzeum%2Bwsi%2Bopolskiej.jpg" title="Pierwszy dzień szkoły w Muzeum wsi Opolskiej" width="640" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com3Muzeum Wsi Opolskiej, Wrocławska 174, 46-020 Opole, Polska50.6823492 17.86328630000002730.086272199999996 -23.445307699999972 71.2784262 59.171880300000026tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-90687238139795459512015-04-04T10:06:00.001-07:002015-04-04T10:07:15.719-07:00Wesołych świąt!!!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-4M9caX3l7U0/VSAaN_TIEHI/AAAAAAAAMq0/m8fp9Y1AstU/s1600/zyczenia%2Bwielkanoce.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-4M9caX3l7U0/VSAaN_TIEHI/AAAAAAAAMq0/m8fp9Y1AstU/s1600/zyczenia%2Bwielkanoce.jpg" height="426" width="640" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-27476128145336099982015-03-23T13:27:00.001-07:002015-03-23T13:27:44.961-07:00Takie tam wiosenne wędrowanie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-oYh2qbpDn6E/VRB2_T7bJfI/AAAAAAAAMoM/g1PNHhHUwrk/s1600/DSC_0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-oYh2qbpDn6E/VRB2_T7bJfI/AAAAAAAAMoM/g1PNHhHUwrk/s1600/DSC_0.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-10322466405466725552015-02-08T08:39:00.001-08:002015-02-09T00:47:07.670-08:00O przepołowionym Mikołaju, co to zębatą koleją jeździł...<blockquote class="tr_bq">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-nFiLpluXTCs/VNeRArxcacI/AAAAAAAAMjQ/GiiDVFqyl9s/s1600/mikolajow%2B%2B018a.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-nFiLpluXTCs/VNeRArxcacI/AAAAAAAAMjQ/GiiDVFqyl9s/s1600/mikolajow%2B%2B018a.jpg" height="265" width="400" /></a><i>W rozstrzelanej chacie<br />Rozpaliłem ogień,<br />Z rozwalonych pieców<br />Pieśni wyniosłem węgle</i></blockquote>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Naciągnąłem na drzazgi gontów<br />Błękitną płachtę nieba<br />Będę malować od nowa wioskę w dolinie.<br /> <br />Święty Mikołaju,<br /> opowiedz jak tu było,<br /> jakie pieśni śpiewano<br />Gdzie się pasły konie.<br /><span style="font-size: x-small;">Ballada o św. Mikołaju</span></i></blockquote>
<div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-CnhrCjYsZD4/VNeNaxNAasI/AAAAAAAAMhs/1YbongLa9r8/s1600/przepolowiony%2Bmikolaj.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-CnhrCjYsZD4/VNeNaxNAasI/AAAAAAAAMhs/1YbongLa9r8/s1600/przepolowiony%2Bmikolaj.jpg" height="400" width="265" /></a>Mikołajów... mimo przygód na drodze
(które na szczęście skończyły się tylko na niegroźnym obiciu
felgi) jakoś udało mi się do niego dojechać. W samym sercu wioski
przywitał mnie przepołowiony biskup Mikołaj. Oczywiście mowa o
drewnianej figurze świętego, od którego miejscowość zyskała
swoją nazwę, a która stoi przy jedynym skrzyżowaniu we wsi, przy
kolorowym przystanku PKS. Krótki ogląd stanu samochodu (czy
przypadkiem, gdy wrócę za kilka godzin, opona nie będzie pusta),
zabranie „oporządzenia” i ruszam w drogę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze przez krótką chwilę zielony
szlak delikatnie wije się przez pobliskie pola, aby w końcu zniknąć
w wysokim lesie. Chociaż wokół szaro i nudno, to zieleń świerków
przemieszana gdzieniegdzie brązem nieopadłych liści buków jest
jednak wspaniałą alternatywą dla burego nieba. Chociaż to
końcówka stycznia, śnieg ledwie przyprószył ziemię tworząc
warstwę która bardziej kojarzy się z ziarnem nadmiernie
przeostrzonego zdjęcia niż z puchem po którym mogliby pomykać
narciarze. Smętna pogoda sprawia, że bez większych zachwytów
przebywam pierwszy odcinek trasy, łączący Mikołajów z leżącym
w dolince Żdanowem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-8GKJLMJ8_oU/VNeNrE6ooJI/AAAAAAAAMh0/W6ADTdwue98/s1600/zdanow%2Bpanorama.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-8GKJLMJ8_oU/VNeNrE6ooJI/AAAAAAAAMh0/W6ADTdwue98/s1600/zdanow%2Bpanorama.jpg" height="425" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-KTeOWLpDrK0/VNeQOJY-h2I/AAAAAAAAMjE/cVfHECeIqqA/s1600/mikolajow%2B%2B004.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-KTeOWLpDrK0/VNeQOJY-h2I/AAAAAAAAMjE/cVfHECeIqqA/s1600/mikolajow%2B%2B004.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjście na kolejny pagórek odsłania
panoramę tej sowiogórskiej wioski która jednak przy tej pogodzie
nie zachwyca. Jednak jeszcze kawałek drogi i przede mną ukazuje się
pierwsze cudo srebrnogórskiej techniki: dawny kolejowy wiadukt zwany
wiaduktem żdanowskim. Ceglana konstrukcja 24metrowej wysokości i
90metrowej długości spina ze sobą dwie strony wąwozu którym
wrzyna się w teren jeden z dopływów rzeki Budzówki. Kiedyś
wiadukt ten umożliwiał kolei przejechać pomiędzy Srebrną Górą
a Pieszycami, dziś służy jedynie turystom. Z pewnością byłby
wdzięcznym tematem zdjęciowym jednak w obecnych czasach
fotografowie mają mocno utrudnione zadanie poprzez zasłaniające go
liczne drzewa których (jak wynika ze starych widokówek) kiedyś nie
było. Zastanawiają tylko ostrzeżenia o spadających cegłach,
zwłaszcza biorąc pod uwagę remont wiaduktu który odbył się
zaledwie 2 lata temu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-3NzmPjncNuQ/VNeOVYCqWII/AAAAAAAAMiM/bfLOK2xJE84/s1600/mikolajow%2B%2B008.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-3NzmPjncNuQ/VNeOVYCqWII/AAAAAAAAMiM/bfLOK2xJE84/s1600/mikolajow%2B%2B008.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym miejscu trzeba pilnie uważać na
szlak. Co prawda na jednej z podstaw wiaduktu jest zaznaczenie, że
szlak tutaj skręca, jednak... jednak szlak jest tu wyjątkowo mało
widoczny. Z jednej strony turystę czeka tu przebijanie się przez
gęste choć niskie chaszcze, z drugiej – kilka metrów wyżej
czeka go wciąganie się po mocno wyślizganej glinie. Słowem, po
deszczu podchodzi się źle, w czasie roztopów też, a zimą jest
tylko minimalnie lepiej. Nic, tylko wchodzić na czworaka...
kolejnych kilka metrów dalej, w miejscu gdzie podejście jest już o
wiele mniej strome i do tego mniej śliskie, z prób każdego
podciągającego się ku górze turysty nabija się drewniana
barierka. Niestety, tych kilka metrów jak wspomniałem pozostaje
wdrapywać się na czworaka korzystając z każdej możliwej gałązki
którą da się złapać. Na szczęście bez żadnych kontuzji udaje
mi się zaliczyć zarówno ten odcinek, jak i kolejny i dostać się
wreszcie na poziom dawnych torów kolejowych...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-BRQtk12l7KY/VNeN1M3L5FI/AAAAAAAAMh8/LpbjwavG6O0/s1600/wiadukt%2Bzdanowski%2Bsrebrnogorski.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-BRQtk12l7KY/VNeN1M3L5FI/AAAAAAAAMh8/LpbjwavG6O0/s1600/wiadukt%2Bzdanowski%2Bsrebrnogorski.jpg" height="265" width="400" /></a>Kolejka srebrnogórska już dawno nie
jeździ a tory już dawno zostały rozłożone. Tak więc wiadukt
mimo swej ogromnej konstrukcji ma obecnie raczej znaczenie dla
pieszych i nie musi już służyć wielotonowym kolejkom zwożącym
węgiel do Srebrnej Góry i wracających z wydobytym złotem. Dlatego
też spokojnie można nim spacerować, a także podziwiać panoramę
Gór Bardzkich czy Jaworskich. Jak się też okazuje, jest to także
chyba jedna z popularniejszych tras spacerowych mieszkańców
Srebrnej Góry bo tak jak do tej pory było praktycznie pusty na
szlaku, tak od wiaduktu co rusz spotykam jakieś grupki piesze.
Niestety, stojąca przy wiadukcie dawna wieża widokowa nie zachęca
swym stanem do wchodzenia na nią – a nawet gdyby znalazł się
odważny, to wszelkie widoki zasłaniają pobliskie drzewa. Z
pewnością wieże widokowe budowane dziesiątki lat temu przez
Niemców zapewniały odwiedzającym wspaniałe widoki, jednak od
wielu lat w całej Polsce widać wyraźne zaniedbania w tej kwestii i
obecnie chyba już większość tego typu punktów traci na swej
atrakcyjności właśnie przez rosnące powyżej ich poziomu drzewa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-AEXVRwg3XOs/VNePW-rT9XI/AAAAAAAAMis/WQagtddYcBo/s1600/mikolajow%2B%2B003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-AEXVRwg3XOs/VNePW-rT9XI/AAAAAAAAMis/WQagtddYcBo/s1600/mikolajow%2B%2B003.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-SnqtHZv3nU0/VNeOjaHaOdI/AAAAAAAAMiU/rSUMRh_TzVk/s1600/mikolajow%2B%2B014a.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-SnqtHZv3nU0/VNeOjaHaOdI/AAAAAAAAMiU/rSUMRh_TzVk/s1600/mikolajow%2B%2B014a.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Od wiaduktu, zgodnie z oznaczeniami idę
dalej dawną trasą kolejki. Trzeba przyznać, że odcinek ten jest
doskonałym przykładem tego, że na potrzeby kolei wykonywano często
niesamowitą robotę inżynieryjną żeby tylko umożliwić jej
przejazd. Z jednej strony długość składu wymusza szeroki promień
skrętu, z drugiej – zbyt strome zjazdy za chwilę zamieniające
się w podjazdy sprawiłyby, że kolejka „łamałaby” się w pół,
co wymusza znaczne „wyprostowanie” terenu. Właśnie dlatego
powstawały wiadukty takie jak ten żdanowski, właśnie dlatego
kawałek dalej trzeba było zrobić nasyp który z dwóch stron
otoczony jest stromymi zboczami, właśnie dlatego też kawałek
dalej trzeba było sztucznie wykuć wąwóz w skale... i tak jak sam
nasyp nie robi jeszcze takiego wrażenia, to wspomniany wąwóz
którym kiedyś jeździła kolejka oddaje dopiero wrażenie jaki
ogrom prac musiał zostać wykonany aby kiedyś mogła tędy jeździć
kolejka... i pomyśleć, że i to było mało, bo uzyskane w ten
sposób stałe nachylenie rzędu 5-6% wymagało stosowania kolei
zębatej, a mimo zastosowania nietypowej technologii można było
korzystać z maksymalnie 125 tonowych składów (przy masie samego
parowozu rzędu 56 ton!) i poruszać się zaledwie z prędkością
biegnącego człowieka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-J7ZccnODydQ/VNeOHkjTDgI/AAAAAAAAMiE/B9tiGf3rWIE/s1600/wiadukt%2Bsrebrnogorski.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-J7ZccnODydQ/VNeOHkjTDgI/AAAAAAAAMiE/B9tiGf3rWIE/s1600/wiadukt%2Bsrebrnogorski.jpg" height="265" width="400" /></a>Tymczasem chwilę po wyjściu z wąwozu
ukazuje się kolejny wiadukt. Tym razem jest to wiadukt
srebrnogórski, tym razem o wysokości 28 metrów. W przeciwieństwie
jednak do wiaduktu żdanowskiego wymaga zdecydowanie większej
odwagi, zwłaszcza przy silnym wietrze, gdyż nie dość że wiadukt
srebrnogórski jest węższy i chyba dłuższy, to na całej swej
długości pozbawiony jest jakichkolwiek barierek które zapewniałyby
bezpieczeństwo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/--6FOiggU8fE/VNePqQuvmII/AAAAAAAAMi0/ck1NYySTpm8/s1600/mikolajow%2B%2B017.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/--6FOiggU8fE/VNePqQuvmII/AAAAAAAAMi0/ck1NYySTpm8/s1600/mikolajow%2B%2B017.jpg" height="400" width="266" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwila nieuwagi, chęć obejrzenia wiaduktu w
pełnej krasie oraz wypatrzona na dole wiata odpoczynkowa sprawiają,
że nie zauważam, że w tym miejscu szlak odbija całkiem stromo ku
górze i specjalnie przygotowanymi dla turystów drewnianymi
schodkami schodzę na dół. Tak, zdecydowanie wiadukty od dołu
wyglądają o wiele ciekawiej, jednak po krótkiej przerwie
postanawiam iść dalej. Skoro niebieski szlak miał zahaczać o fort
Ostróg, to wydawało mi się, że należy iść w górę... po
dłuższej chwili przekonuję się że gdzieś musiałem go zgubić,
jednak chociażby zarówno dla upewnienia się w tej kwestii jak dla
samej satysfakcji wychodzę jednak na asfalt wiodący do
srebrnogórskich parkingów i zawracam w dół – szukać szlaku
przy forcie mi się jednak nie chce. Gdy z powrotem wspinam się na
wiadukt zauważam miejsce w którym zostawiłem szlak – no tak,
oprócz mocno rzucających się w oczy drewnianych schodów z tego
miejsca dosyć stromo odchodzi ścieżynka w górę. Trzeba przyznać,
że ścieżka jest tak mało widoczna w terenie, że w ogóle bym o
niej nie pomyślał gdyby nie wypatrzony jednak znak szlaku.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-0R7JO_tRiP4/VNeP4jybx0I/AAAAAAAAMi8/2qsBMXRc2gY/s1600/mikolajow%2B%2B026.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-0R7JO_tRiP4/VNeP4jybx0I/AAAAAAAAMi8/2qsBMXRc2gY/s1600/mikolajow%2B%2B026.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem pozostaje mi wrócić kawałek
tą samą drogą którą przyszedłem, bo na tym odcinku szlak
zielony idą razem z niebieskim. Żeby jednak uniknąć nudy, to
zamiast iść kolejowym wąwozem, wolę wybrać idącą jego górę
ścieżynkę napadających go rozbójników – i trzeba przyznać,
że jest to dobry wybór, bo wąwóz widziany z góry nabiera nowego
piękna. Jednak z drugiej strony nie jest to do końca rozważny
wybór – bo gdy wreszcie wąwóz się kończy i schodzę do dawnych
torów kolejowych, to okazuje się, że szlak niebieski gdzieś po
drodze uciekł. To akurat jest o tyle dziwne, bo szedłem zachodnią
stroną wąwozu, ta, w którą właśnie miał odbić szlak...
okazuje się, że ten skręca tuż pod koniec jaru, co z pewnością
zaznaczone jest na końcu jaru. Jednak ówcześni rozbójnicy musieli
znać teren i nie potrzebne były im oznaczenia nie wyznaczonych
jeszcze wtedy szlaków – ja jednak terenu nie znałem i chwilę
musiałem szukać niebieskiego szlaku w terenie. Na szczęście udaje
mi się go jednak znaleźć i wrócić do Żdanowa, tym razem do
górnej jego części, gdzie w terenie przypominającym dawne
grodzisko wypatruję porządną wiatę przystankową.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-bGY5VhSkPVw/VNeO3d8QsVI/AAAAAAAAMic/1cr7-P8sHTE/s1600/mikolajow%2B%2B024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-bGY5VhSkPVw/VNeO3d8QsVI/AAAAAAAAMic/1cr7-P8sHTE/s1600/mikolajow%2B%2B024.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-hjrxhXLUM-o/VNePIu_FeAI/AAAAAAAAMik/a7DoHLNz4C0/s1600/przystanek%2BMikolajow.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-hjrxhXLUM-o/VNePIu_FeAI/AAAAAAAAMik/a7DoHLNz4C0/s1600/przystanek%2BMikolajow.jpg" height="400" width="265" /></a>Niestety, po przejściu przez wioskę i
pola, szlak niebieski ciągnie się asfaltem aż do Przełęczy
Wilczej. Tym razem wiatę przystankową pomijam mimo dopalającego
się wciąż jeszcze pieca, aby żółtym szlakiem rowerowym odbić w
kierunku Mikołajowa. Tutaj droga wije się niczym piskorz wśród
licznych szczytów, czasem delikatnie się tylko wznosząc, a to
czasem opadając... gdzieś przy ambonie oznaczenia szlaku znów
zanikają, jednak posiłkując się kompasem udaje mi się wybrać
właściwą drogę. Drzewa pokryte śniegiem wyglądają malowniczo
nawet mimo szarego nieba, trzeba nawet przyznać, że w którymś
momencie odbijająca w bok droga wyglądała niczym... dolina
prowadząca do królestwa Królowej Śniegu... białe od śniegu i
szadzi drzewa aż zapraszają żeby pójść uratować biednego Kaja,
jednak kto wie, czy to nie jest tylko pułapka a za zakrętem lodowe
yeti nie czekają na nazbyt odważnego śmiałka? Wolałem jednak nie
ryzykować, zwłaszcza że pora była późna. Tak więc powoli
schodząc w dół wraz ze szlakiem wracam do przepołowionego
Świętego Mikołaja, który przez cały ten czas pilnował mego
samochodu...</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-82335730445379859272015-01-23T10:56:00.000-08:002015-01-23T10:56:16.204-08:00Dolnośląska Baker Street<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-WqY3gOBmp_E/VMKYHYKc2BI/AAAAAAAAMgA/qHTf0e_KH0I/s1600/dolnoslaska%2BBaker%2BStreet%2B(2).jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-WqY3gOBmp_E/VMKYHYKc2BI/AAAAAAAAMgA/qHTf0e_KH0I/s1600/dolnoslaska%2BBaker%2BStreet%2B(2).jpg" height="640" width="426" /></a></div>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;">A teraz rzućmy trochę więcej światła na miejsce zbrodni...</span></div>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;">Mgła... odwieczna sprzymierzyni zarówno przestępców, jak i nieuzasadnionego strachu... w połączeniu z mrokiem sprawia, że nasz podstawowy zmysł poznawczy - zmysł wzroku - staje się nieużyteczny, a w każde nierozpoznane wzrokiem puste pole wywodząca się jeszcze z czasów pierwotnych wyobraźnia dopowiada sobie jakieś zagrożenie.</span></div>
</span><span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;">A jednak nie </span><span class="text_exposed_show" style="display: inline; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;">zawsze to zagrożenie jest urojone. To właśnie mgła i mrok ukrywały kulisy niejednego przestępstwa popełnianego w angielskich parkach, pieczołowicie rozpatrywanych później przez Sherlocka Holmesa. </span></div>
</span><br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /><br /></span><br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #141823; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-RL2pkadZwws/VMKYTGYDrKI/AAAAAAAAMgI/UJWUxGfA-ok/s1600/dolnoslaska%2BBaker%2BStreet%2B(1).jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-RL2pkadZwws/VMKYTGYDrKI/AAAAAAAAMgI/UJWUxGfA-ok/s1600/dolnoslaska%2BBaker%2BStreet%2B(1).jpg" height="640" width="424" /></a></div>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;">I chociaż na szczycie Srebrnej Góry pięknie świeciło słońce, to zejście kilka krótkich trawersów niżej sprawiło, że świat wokół mnie spowiła mgła, a roztaczające się wokół drzewa tworzyły mroczny nastrój angielskich parków rodem powieści Artura Conana Doyle'a. Każdy zbliżający się człowiek mógł być zwykłym przechodniem, jednak mógł się okazać przestępcą przy którym Kuba Rozpruwacz był łagodny niczym baranek.</span><span style="background-color: white; color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 11.9999990463257px; line-height: 17.0666675567627px;"> Tak oto czerwony szlak w Srebrnej Górze stał się na krótki czas dolnośląską Baker Street....</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-22449269540799598572014-12-23T14:26:00.000-08:002014-12-23T14:26:09.366-08:00Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku!!!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-5lpe-TmzMvg/VJnr2DHZ_yI/AAAAAAAAMfU/fVYmp2qFUs8/s1600/pzga.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-5lpe-TmzMvg/VJnr2DHZ_yI/AAAAAAAAMfU/fVYmp2qFUs8/s1600/pzga.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-14642723961718583522014-12-21T12:12:00.003-08:002014-12-21T12:18:02.754-08:00W poszukiwaniu zimy...<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dziś pierwszy dzień kalendarzowej zimy. Kalendarzowej, bo niestety we Wrocławiu tej prawdziwej brak. Orkan Aleksandra zdaje się nie narobił wielkich szkód w dolnośląskim, jednak z pewnością przyniósł ciepłe powietrze które rzadko kiedy sprzyja zimie. Co prawda w Karkonoszach jest podobno śnieg, jednak to trochę za daleko na jednodniowy wypad, więc raczej wrzucę dziś zdjęcia z ostatniej wyprawy na Wielką Sowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak dziś forma trochę inna - bardziej fotoreportażowa. Bo o czym tu pisać idąc po raz kolejny tą samą trasą? O wielkiej wycince drzew? Bo co ostatnio jestem w tej okolicy, to co rusz coś wycinają... o drodze, która dzięki zwożącym drewno traktorom stała się jednym wielkim błoto-bagnem? A może o nieustającym wyciu pił, które jak już dopadło, to przez dłuższy czas nie mogło odpuścić? Chyba ciężko pisać bałwochwalcze peany na cześć tych paskudztw, więc może lepiej skupić się na czymś wyjątkowym? A trzeba przyznać, że trafiło mi się wspaniałe połączenie dwóch zjawisk pogodowych. Z jednej strony mgły, która niczym ograniczająca widoczność powietrzna zawiesina dodawała podejściu pewnej tajemniczości, niesamowitości a przechodzeniu przez nią dodawała uroku poznawania czegoś nowego... z drugiej - co prawda nie śnieg, ale mróz ścinający tą mgłę, każący jej osiąść na najbliższej możliwej gałęzi, drzewie, krzaku, źdźble trawy... mróz, który odbierał mgle wszelką siłę do dalszej wędrówki i kazał jej przycupnąć w najbliższym możliwym miejscu.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-wP4QkrWgn2A/VJcgxB4K0AI/AAAAAAAAMcI/uPyAE2Xqo5A/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-wP4QkrWgn2A/VJcgxB4K0AI/AAAAAAAAMcI/uPyAE2Xqo5A/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B001.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-UDyqotZ6ayA/VJchKLttMpI/AAAAAAAAMco/peBhKzxR10E/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-UDyqotZ6ayA/VJchKLttMpI/AAAAAAAAMco/peBhKzxR10E/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B003.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Hco166soEe0/VJcgy87O1SI/AAAAAAAAMcQ/i9NuOFk2LNQ/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Hco166soEe0/VJcgy87O1SI/AAAAAAAAMcQ/i9NuOFk2LNQ/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B002.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-0RnKmkkqhJI/VJcg1gOUDWI/AAAAAAAAMcg/dLWVjabIm_I/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B004.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-0RnKmkkqhJI/VJcg1gOUDWI/AAAAAAAAMcg/dLWVjabIm_I/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B004.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Królowa zima bez problemu przejęła we władanie całą polanę z lekko rozdzielającym ją wąskim pasem drzew. Jednak wgłębiając się w gęstszy już las świerkowy wydawało się, że tu już zima nie dokonała już tak dogłębnych mrożących zniszczeń. Bo wizualnie, drzewa wyglądały jak w okresie jesiennym - dopiero dotknięcie zwalonej kłody przekonywało, że jest całkowicie przemrożona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Na samym szczycie zima znów była widoczna. Mimo mgły, nie licząc na wielkie widoki, miałem zamiar wejść na wieżę. Jednak nie byłem sam, więc zaczęły się negocjacje. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- A będziemy mieli czas zjeść coś w schronisku?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Nie, bo robi się trochę późno, a jeszcze kawałek drogi przed nami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- To jak to, na schronisko nie ma czasu, a na wchodzenie na jakąś wieżę to niby mamy?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I weź tu tłumacz, że na wieżę wejdziemy na max 10 minut włącznie z wchodzeniem po schodach, a wizyta w schronisku wiąże się od razu ze zjedzeniem czegoś - słowem, pół godziny jest nierealnie krótkim terminem. Ale ponowne spojrzenie na zegarek, analiza faktów (bo przecież nie pierwszy raz idę tą drogą), sprawdzenie czy niezbędnik jest kompletny (od wyjazdu w Jurę staram się mieć ze sobą dwie latarki - zamiast obowiązkowych w terenie niezabudowanym odblasków), słowem - możemy zaryzykować końcówkę powrotu w zmierzchu, nocne wracanie nam nie grozi. No więc na górę - i tu miłe zaskoczenie, bo ze względu na mgłę bilety za pół ceny. W sumie, 2 złote to nie jest wielka różnica, ale z drugiej strony miło, że ktoś zwraca uwagę na takie szczegóły, a przecież przy 4 złotych to nie bardzo jest gdzie zaoferować klientowi lepszą promocję.</div>
Oczywiście, na górze widoczności zbyt wielkiej nie było, nawet pobliska wieża radiowa ledwo przebijała się przez mleko, ale warto było wejść. Klimat niesamowity, bo oprócz mgły widać obrośnięte lodem lunety. Tak, te nawiewy śnieżne (a w tym przypadku raczej lodowe) to typowa cecha Wielkiej Sowy...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-dhvx6oc84E8/VJckVpAgX3I/AAAAAAAAMdM/oq2OIQ3VQSg/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-dhvx6oc84E8/VJckVpAgX3I/AAAAAAAAMdM/oq2OIQ3VQSg/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B006.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Gd2ubdHaVlw/VJckyeZI7XI/AAAAAAAAMds/yGOFfTFry1Q/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B007.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Gd2ubdHaVlw/VJckyeZI7XI/AAAAAAAAMds/yGOFfTFry1Q/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B007.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-hPQ-O0laqwY/VJck4lkpIyI/AAAAAAAAMd0/OODKXmujy4Y/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B008.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-hPQ-O0laqwY/VJck4lkpIyI/AAAAAAAAMd0/OODKXmujy4Y/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B008.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dodać należy, że chodząc po górnym podeście chodzi się po podobnych jak na zdjęciu podłużnych od wiatru kryształkach lodu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Z kolei sam szczyt wyglądał tak:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-fQFHkslfz_U/VJcnlaridbI/AAAAAAAAMeE/KR9RthxmxiA/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B005.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-fQFHkslfz_U/VJcnlaridbI/AAAAAAAAMeE/KR9RthxmxiA/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B005.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-ZO_c2iHK9xM/VJcnlFeafiI/AAAAAAAAMeA/YdX3EY-DKkM/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B010.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-ZO_c2iHK9xM/VJcnlFeafiI/AAAAAAAAMeA/YdX3EY-DKkM/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B010.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-k2FvkaFjvBI/VJcn0qi2mNI/AAAAAAAAMeQ/FFKqh1ZM29c/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B012.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-k2FvkaFjvBI/VJcn0qi2mNI/AAAAAAAAMeQ/FFKqh1ZM29c/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B012.jpg" height="640" style="cursor: move;" width="424" /></a><br />
<br />
Tymczasem zejście do schroniska Sowa. Zadziwiające, jak bardzo mieszają się ze sobą drzewa białe od pokrywającego je śniegu z tymi kolorowymi, niepokrytymi szronem. I to, czy są to wiecznie zielone drzewa iglaste (w których igłach wciąż płynie woda, która przecież w okresie zimowym podnosi temperaturę) czy pozbawione już żywych liści drzewa liściaste - zima raczej losowo wybiera sobie które drzewa ubielić, a które pozostawić nienaruszonymi, choć przyznać trzeba, że ze szczególnym upodobaniem wybiera sobie białe przecież z natury brzozy. Trzeba przyznać, że wyczucia smaku jej nie pasuje i drzewa, choć pozornie losowo wybrane, tworzą naprawdę wspaniały efekt. Trzeba dodać, że zima po drugiej stronie szczytu wygląda już o wiele przyjaźniej, z braku mgły i tworzonego przez nią lekkiego półmroku polana na rozdrożu szlaków cieszy raczej zimą radosną.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-80r-2Yc0-L0/VJcn2W_iI0I/AAAAAAAAMeg/jkdHbSywXxU/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B013.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-80r-2Yc0-L0/VJcn2W_iI0I/AAAAAAAAMeg/jkdHbSywXxU/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B013.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Ek29ssePONY/VJcn1vFxjzI/AAAAAAAAMeY/S27RuoyaaDQ/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B015.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Ek29ssePONY/VJcn1vFxjzI/AAAAAAAAMeY/S27RuoyaaDQ/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B015.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-PPH_yWFvT6M/VJcn3gFnJCI/AAAAAAAAMeo/WFkwFKdUSQ4/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B016.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-PPH_yWFvT6M/VJcn3gFnJCI/AAAAAAAAMeo/WFkwFKdUSQ4/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B016.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że taka połowiczna zima przeplatana z jesienią zawsze wygląda pięknie, zresztą sami <a href="http://prawiezegory.blogspot.com/2012/11/zima-do-jesieni-przyjechaa-w-odwiedziny.html" target="_blank">sobie przypomnijcie odwrotną mieszaninę z okolic Zamku Książ.</a> Wtedy miałem zimę z dużym dodatkiem jesieni, na Wielkiej Sowie trafiłem raczej na jesień z dużą domieszką zimy. Żeby jednak nie było niedomówień, na większości trasy królowała jednak późna jesień...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-7WcFHm-m4rw/VJcpmoKyzNI/AAAAAAAAMe0/QlC3C0awK7A/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B017.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-7WcFHm-m4rw/VJcpmoKyzNI/AAAAAAAAMe0/QlC3C0awK7A/s1600/zima%2Bna%2Bwielkiej%2Bsowie%2B017.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-23731013401918267662014-11-10T02:07:00.001-08:002014-11-10T02:07:18.613-08:00Ojców i jego dzielnice<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-TLfUZKmJrK8/VGCH2Ej_9tI/AAAAAAAAMSg/jsrzLqto-u8/s1600/wawoz%2Bciasne%2Bskalki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Wąwóz Ciasne Skałki koło Bramy Krakowskiej" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-TLfUZKmJrK8/VGCH2Ej_9tI/AAAAAAAAMSg/jsrzLqto-u8/s1600/wawoz%2Bciasne%2Bskalki.jpg" height="265" title="Jura Krakowsko-Częstochowska - Wąwóz Ciasne Skałki" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wąwóz Ciasne Skałki</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejna wycieczka w Jurze, tym razem po
Ojcowie... i jego dzielnicach, bo szukając noclegów zarówno
Zazamcze jak i Grodzisko traktowane są jako Ojców, choć odległości
między nimi są dosyć spore.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tym razem do parku wchodzę skrótem,
omijając paskudne skrzyżowanie szlaków przy Grocie Łokietka ze
swoimi toaletami. Dzięki temu chwilę wcześniej jestem na ich
rozejściu, jednak tym razem spodziewając się krótszej trasy
wybieram przejście Wąwozem Ciasne Skałki i Bramą Krakowską
(szlak niebieski). W przeciwieństwie do szlaku czarnego nie jest to
szybka dojściówka naprawdę piękny kawałek gór. Chociaż nie
widać tu żadnej rzeki czy potoku, wąwóz głęboko wżyna się w
otaczające go pasma. Co prawda wokół widać ślady ludzkiej
działalności (dosyć silnej wycinki drzew), to i tak wąwóz
wygląda malowniczo. Na dolnym jego końcu znajduje się polana, na
której odnajduję krzak dzikiego bzu. Z zazdrością na pękate
grona, bo w mojej okolicy w tym roku raczej niezbyt obrodziło w
owoce. Jednak w parku narodowym zbierać nie będę, zwłaszcza, że
zebranych owoców na miejscu przecież nie przetworzę, a zanim
dojechałbym do domu zdążyły by się popsuć. Kawałek dalej mijam
Bramę Krakowską – wyraźną, szeroką na kilkunastu ludzi
szczelinę pomiędzy wysokimi na kilkadziesiąt metrów wapiennymi
skałami.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-cssmM8iWVlw/VGCICGZc5LI/AAAAAAAAMSo/BBYJP04UAko/s1600/wawoz%2Bciasne%2Bskalki%2Bkolo%2Bbramy%2Bkrakowskiej.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Wąwóz Ciasne Skałki koło Bramy Krakowskiej" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-cssmM8iWVlw/VGCICGZc5LI/AAAAAAAAMSo/BBYJP04UAko/s1600/wawoz%2Bciasne%2Bskalki%2Bkolo%2Bbramy%2Bkrakowskiej.jpg" height="424" title="Wąwóz Ciasne Skałki - Ojcowski Park Narodowy" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wąwóz Ciasne Skałki</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-xhwF8b9sWJ4/VGCHb2dkF_I/AAAAAAAAMSQ/Z0Hel6TJWKQ/s1600/Jura%2Bojcow%2B006.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="porzucona stodoła w Ojcowie" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-xhwF8b9sWJ4/VGCHb2dkF_I/AAAAAAAAMSQ/Z0Hel6TJWKQ/s1600/Jura%2Bojcow%2B006.jpg" height="265" title="stara chata koło Igły Deotymy" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Od Bramy Krakowskiej można przejść
Ojców z obydwu stron Prądnika. Że jednak tą bardziej zabudowaną
część znałem już z poprzedniego dnia, postanowiłem pójść
szlakiem zielonym, zwłaszcza że po tej stronie gdzieś w oddali
widziałem ładną chatynkę. I choć co prawda tej upatrzonej
wcześniej nie udało mi się odnaleźć, za to wcześniej, przy
Panieńskich Skałach i Igle Deotymy odnajduję stojącą na uboczu
samotną murowaną stodołę. Generalnie jednak przez Ojców
przechodzę bez większych atrakcji, aby przy zamku skręcić gdzieś
w leśną drogę, wzdłuż której biegnie szlak czerwony i
niebieski.
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-5LZnILwFpjw/VGCHwDH9pkI/AAAAAAAAMSY/XFu9nMzqCCM/s1600/kaplica%2Bna%2Bwodzie%2Bojcow.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Kaplica na wodzie, Ojcowski Park Narodowy" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-5LZnILwFpjw/VGCHwDH9pkI/AAAAAAAAMSY/XFu9nMzqCCM/s1600/kaplica%2Bna%2Bwodzie%2Bojcow.jpg" height="400" title="kaplica na wodzie, Ojców," width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Kaplica na wodzie, Ojców</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że podejście nie
było lekkie. Stromość nie stanowiłaby problemu, bo podejście
długie nie było, jednak podmokłe gliniaste podłoże sprawiało,
że trudno się było nie poślizgnąć. Po krótkim już odcinku
docieram w pobliże kaplicy „Na Wodzie” z 1901 r. Jak mówią
podania, król pruski (pod którego zaborem znajdował się wtedy
Ojców) wydał rozporządzenie na mocy którego na terenach tych
mocno utrudnione było stawianie wszelkich kościołów i kaplic na
pruskiej ziemi. Że jednak Polacy już od dawna walkę z zaborcami
mieli we krwi, szybko znaleźli obejście tego przepisu – skoro nie
można postawić na ziemi pruskiej, to czemu by nie postawić kaplicy
na wodzie? Tak oto w dno wpuszczone zostały podpory, na których
zbudowano drewnianą kaplicę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, do środka mogę tylko
zajrzeć przez otwarte drzwi, bo w tym czasie akurat odbywa się
msza. Pozostało mi więc tylko pokontemplować na stojąco (co
prawda w pobliżu jest mnóstwo ławek, niestety akurat wszystkie
było mokre w związku z dosyć wilgotną pogodą) urokliwą
kapliczkę i jej otoczenie i pójść dalej lasem. Kolejny krótki
odcinek płaskim parowem doprowadza mnie w okolice Zazamcza. Chociaż
szlak wyraźnie odbija od tej osady, to zachęcony oznaczonym na
mapie młynem postanawiam zboczyć lekko ze szlaku. Okazuje się
jednak, że wspomniany młyn to jedynie mało estetyczna drewniana
buda wyremontowana w mocno patchworkowym stylu, która nie ma już
nawet koła młyńskiego. Jedynym śladem sugerującym że był to
kiedyś młyn wodny jest spiętrzenie rzeki, z którego zapewne
kiedyś woda z łoskotem spadała na łopatki rozpędzonego koła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na
szczęście za to przy samej drodze znalazłem dwa ciekawe niebieskie
drewniane domki, zapewne dawno już opuszczone sądząc po ich
stanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-mlmy5gzjWjY/VGCI0xKVPgI/AAAAAAAAMS0/kWaJ7pB9ImI/s1600/ojcow%2Bzazamcze.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-mlmy5gzjWjY/VGCI0xKVPgI/AAAAAAAAMS0/kWaJ7pB9ImI/s1600/ojcow%2Bzazamcze.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ojców Zazamcze</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-j_6DNhZcGLA/VGCJDxQmWpI/AAAAAAAAMS8/JhmFCQ25ATg/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B049.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-j_6DNhZcGLA/VGCJDxQmWpI/AAAAAAAAMS8/JhmFCQ25ATg/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B049.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz z powrotem na połączone szlaki
niebieski i czerwony. Mimo, iż to dwa szlaki, to oznaczeń nie
starczyłoby na jeden szlak, więc w którymś momencie idę bardziej
na czuja niż według znaków w terenie. Na szczęście udaje mi się
nie zgubić szlaku i dojść do drogi tuż przed młynem Mosiura.
Tutaj szlak zbacza na asfaltową drogę, co nie bardzo mi się
uśmiechało, zwłaszcza ze względu na wspomniany młyn, jednak mapa
sugeruje, że równolegle do niej znajduje się całkiem porządna
droga (pełna kreska, nie przerywana! :) więc nią postanawiam
powędrować. Kilka metrów za skrzyżowaniem za moją decyzję
nagrodzony zostaję kolejnym drewnianym domkiem góralskim, jednak
kolejny młyn znów nie zachwyca. Po raz kolejny żeby nie wodny
próg, nikt nie odgadłby nawet, że kiedyś tutaj mieścił się
jakiś młyn...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-fqpksahQ3Y8/VGCMY_7da-I/AAAAAAAAMUI/8dHR5yqQO1s/s1600/Jura%2Bojcow%2B022.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-fqpksahQ3Y8/VGCMY_7da-I/AAAAAAAAMUI/8dHR5yqQO1s/s1600/Jura%2Bojcow%2B022.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-jYKKXdLijyo/VGCJXc7ObXI/AAAAAAAAMTE/JW0MXIXSbq4/s1600/lamance%2Bi%2Bpochylec.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Pochylec i Łamańce w Ojcowskim Parku Narodowym" border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-jYKKXdLijyo/VGCJXc7ObXI/AAAAAAAAMTE/JW0MXIXSbq4/s1600/lamance%2Bi%2Bpochylec.jpg" height="265" title="Pochylec i Łamańce - jurajskie skałki wapienne" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Pochylec i Łamańce</b> <b>(po prawej)</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem po krótkiej wędrówce na
horyzoncie pojawia się przepiękna bryła wapiennych skał
unurzanych w zieleni drzew. To Łamańce i Pochylec, dwie naprawdę
wielkie zęby wystające ponad horyzont. W sumie takie widoczki
powinny zdaje się być główną atrakcją Jury, jednak mało które
tego typu formacje skalne mnie zachwyciły – z pewnością te które
znajdują się na obrzeżach Grodziska są jednymi z nich.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No właśnie, bo powoli zbliżałem się
do Grodziska. Wydawałoby się, że jeszcze tylko kilka kroków...
niestety, przeszkodzą okazała się rzeka. Co prawda mógłbym
próbować iść dalej, nie skręcać do asfaltu – ale drogę
przegradzał jakiś pomniejszy wapienny pagórek lekko połączony ze
ścianą po lewej.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-Zk6ua7Wxn2c/VGCJ6fLKZwI/AAAAAAAAMTM/MCJIYgMJTWQ/s1600/lamance.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Zk6ua7Wxn2c/VGCJ6fLKZwI/AAAAAAAAMTM/MCJIYgMJTWQ/s1600/lamance.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Łamańce widziane tuż sprzed rzeki <br />którą przyszło mi forsować</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Co prawda tą przeszkodę można było próbować
forsować – ale widać było, że za nią rzeka coraz bardziej
zbliża się do jurajskiej ściany, a nawet gdyby dałoby się
przejść po wewnętrznej stronie rzecznego zakola – to i tak dalej
nie było mostów aby przejść na właściwą stronę. No i dylemat
– czy wracać tyle drogi do szlaku, czy próbować przejść
szeroko rozlewający się Prądnik? Znalezionym kijem sprawdzam
głębokość – no, najwyżej po kostki, ale buty to jednak zmoczę
a to mi się wcale nie uśmiechało. Na szczęście obok zalanej
drogi ktoś chyba nawrzucał jakichś kamieni i sprytnie daje się
przejść na drugą stronę nie mocząc butów bardziej niż same się
zmoczyły od rosy na trawie. Chwilę później mijam kolejną
porzuconą drewnianą stodołę, obitą z każdej strony krzykliwymi
żółtymi tabliczkami: obiekt grozi zawaleniem, wstęp wzbroniony.
Byłby piękny widoczek, niestety wspomniane tabliczki psują cały
efekt i tylko z jednej, tej najmniej zniszczonej strony daje się
zrobić ładne zdjęcie na tle Pochylca.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-7sy-2euJU3M/VGCKK9OMmyI/AAAAAAAAMTU/Chu42edDWbM/s1600/opuszczona%2Bstodola%2Bpod%2Bpochylcem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="opuszczona stodoła na tle Pochylca" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-7sy-2euJU3M/VGCKK9OMmyI/AAAAAAAAMTU/Chu42edDWbM/s1600/opuszczona%2Bstodola%2Bpod%2Bpochylcem.jpg" height="424" title="opuszczona stodoła na tle Pochylca" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Opuszczona stodoła pod Pochylcem</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-HdOmHqIXt3A/VGCKXdK7xzI/AAAAAAAAMTc/C_teg6NeVK0/s1600/pochylec.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Wspinaczkowa przewieszka na Pochylcu" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-HdOmHqIXt3A/VGCKXdK7xzI/AAAAAAAAMTc/C_teg6NeVK0/s1600/pochylec.jpg" height="400" title="Ściana wspinaczkowa na Pochylcu" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ściana wspinaczkowa na Pochylcu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No właśnie, Pochylec. Od strony
Ojcowa nazwa wydaje się być zupełnie przypadkowa, to raczej
kolejna pionowa maczuga, podobnie jak Łamańce. Dopiero obchodząc
go w centrum Grodziska dostrzega się jego drugą stronę, z bardzo
silną przewieszką. Oczywiście, okazji takiej nie mogli odpuścić
wspinacze i na pochyłej ściance wyraźnie widać trasę
wspinaczkową.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem ja stoję na rozdrożu i
zastanawiam się, w którą stronę się udać. Pod rozwagę brałem
Skałę i powrót Drewnianą Drogą obok cmentarza cholerycznego z
XIX wieku, jednak gospodyni wspominała, że w Skałe nic ciekawego
nie znajdę. Dlatego decyduję się na odbicie w kierunku Pieskowej
Skały. A więc znów kawałek asfaltem, koło kolejnego mało
młyńskiego młyna, aby kawałek dalej wraz ze szlakiem odbić w
las, a potem szeroko rozrzuconym trawersem dążyć w górę. Przede
mną roztacza się widok na wąwóz prowadzący asfalt drogi w
kierunku Pieskowej Skały, na jednym ze zboczy odsłonięty kawał
wapiennej skały nazwanej Długa, który przez wiele lat opierał się
naporowi drzew i mchów, a ostatecznie poddał się w walce z
wandalami malującymi wielkie czerwone serce. Jeszcze kawałek i
dochodzę do kościoła świętej Salomei, niestety akurat w
remoncie. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-0QA2deHgcG4/VGCKxvoQwfI/AAAAAAAAMTk/lkg3OrHGYmM/s1600/ludzie%2Bpierwotni%2Bw%2Bjaskini%2Bciemnej.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-0QA2deHgcG4/VGCKxvoQwfI/AAAAAAAAMTk/lkg3OrHGYmM/s1600/ludzie%2Bpierwotni%2Bw%2Bjaskini%2Bciemnej.jpg" height="265" width="400" /></a>Więc pora już wracać do Ojcowa, początkowo dopiero co
zaliczonymi trawersami koło Długiej, potem asfaltem, bo w końcu
przecież to lepiej niż wracać tą samą trasą, którą się
przyszło. I tak wracam gdzieś na wysokość Jaskini Ciemnej, a że
pora jeszcze w miarę młoda, to czemu by nie zajrzeć. Dla
niewtajemniczonych – w bilety zaopatrzyć się już na dole, a
następnie podejść do góry zielonym szlakiem, jeszcze jakieś
10-20 minut drogi. Tu mi pozostaje poczekać trochę, niestety wśród
wrzasków rozkapryszonej dzieciarni którą w ogóle nie interesowali
się rodzice, bijącej się o to kto wejdzie do środka z latarką.
Te kłótnie wydawały mi się jakieś absurdalne, bo przecież w
każdej udostępnionej publicznie jaskini zamontowane jest światło
elektryczne, więc po co komu latarka? </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-4-UV3Mes8yk/VGCLBT4zPYI/AAAAAAAAMTs/8rbzGkiE4KQ/s1600/brama%2Bkrakowska.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Brama Krakowska widziana z platformy widokowej w Jaskini Ciemnej" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-4-UV3Mes8yk/VGCLBT4zPYI/AAAAAAAAMTs/8rbzGkiE4KQ/s1600/brama%2Bkrakowska.jpg" height="265" title="Brama Krakowska widziana z platformy widokowej w Jaskini Ciemnej" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Brama Krakowska, widok z platformy widokowej w Jaskini Ciemnej</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-vnP4Mk7QYyc/VGCLfZ8A1LI/AAAAAAAAMT0/HUD_Q3A6b5o/s1600/skala%2Bwapienna%2Brekawica%2Bw%2Bojcowie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="skała wapienna Rękawica koło Jaskini Ciemnej w Ojcowie" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-vnP4Mk7QYyc/VGCLfZ8A1LI/AAAAAAAAMT0/HUD_Q3A6b5o/s1600/skala%2Bwapienna%2Brekawica%2Bw%2Bojcowie.jpg" height="265" title="skała wapienna Rękawica w Ojcowskim Parku Narodowym" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Skała wapienna Rękawica w pobliżu Jaskini Ciemnej (Ojców)</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Okazuje się, że nie w
Jaskini Ciemnej. Swoją nazwę zawdzięcza ona właśnie brakowi
elektryczności. Co prawda nie przygotowany na to turysta dostaje od
przewodniczki świeczkę z jakże niegustownym „świecznikiem” w
postaci ściętej plastikowej butelki, jednak światło dawane przez
tego typu latarnię nie pozwala nawet dostrzec gdzie się stawia
kroki, a co tu mówić o oglądaniu sklepień jaskini... na szczęście
zupełnie przez przypadek mam przy sobie latarkę, a jak się okazało
nawet dwie. Bo w kieszonce plecak znalazła się zaarówno dającą
wąskie światło malutką okrągłą latarkę, nie dużo większą
od grubego markera, jak i dająca o wiele szersze oświetlenie
latarkę przypominającą stare latarki harcerskie, takie płaskie na
baterie 4,5V, jeśli ktoś je jeszcze pamięta. Ta akurat była już
latarką współczesną, diodową, jakiś gadżet reklamowy od
jednego z dostawców w pracy, okazała się jednak doskonała do
rozglądania się po wnętrzu jaskini. Trzeba przyznać, że takie
zwiedzanie jaskini w której nie ma stałego oświetlenia ma swoje
ogromne zalety... aaa, zapomniałem dodać czemu akurat ta jaskinia
jest uważana za taką ważną w tym terenie. Otóż właśnie w niej
odnaleziono szczątki człowieka prehistorycznego, a żeby to
uwznioślić przed wejściem do jaskini wchodzi się na platformę
widokową, z której widać zarówno przygotowaną na tą okazję
makietę ludźmi pierwotnymi, jak i spojrzeć z góry w kierunku
Bramy Krakowskiej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem po wyjściu z jaskini akurat
rozświeciło się słońce. Nie można było nie skorzystać z
takiej okazji i nie wejść jeszcze kawałek wyżej na jedno z dwóch
miejsc widokowych z których wspaniale widać Rękawicę, formację
kilku skałek wapiennych wyglądających jakby z ziemi wystawała
zaledwie ręka, a właściwie tylko palce jakiegoś przysypanego
rycerza, uzbrojone w kamienną rękawicę. A potem już tylko w dół,
powrót do Bramy Krakowskiej i kawałek dalej zaczerpnąć wody ze
Źródła Miłości, aby opisanym wcześniej wąwozem Ciasne Skałki
wrócić na nocleg do Czajowic.
<br />Na koniec dane z Edmondo: długość trasy 16 km, suma podejść: 331 metrów, najwyższa wysokość: 506 metrów. <a href="https://www.dropbox.com/s/fbmkim2ajih89bh/zwiedzanie%20Ojcowa.tcx?dl=0" rel="nofollow" target="_blank">Pełna trasa do ściągnięcia tutaj.</a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-etg4a3fwIL0/VGCLtwE6vPI/AAAAAAAAMT8/ksMqEq_ih-8/s1600/Jura%2Bojcow%2B032.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-etg4a3fwIL0/VGCLtwE6vPI/AAAAAAAAMT8/ksMqEq_ih-8/s1600/Jura%2Bojcow%2B032.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Powrót na nocleg</b></td></tr>
</tbody></table>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com3Ojców, Polska50.206667 19.82916699999998429.610590000000002 -21.479427000000015 70.802744 61.137760999999983tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-55201870973718804802014-11-04T13:41:00.002-08:002014-11-04T13:41:50.174-08:00Jesień w Jurze<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-4bkqcoQS0fo/VFlDO71XStI/AAAAAAAAMRM/iGMBpwS3zCc/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B017.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-4bkqcoQS0fo/VFlDO71XStI/AAAAAAAAMRM/iGMBpwS3zCc/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B017.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jura Krakowska nie przywitała mnie
miłymi zapachami. Po krótkim dojściu z noclegu w Czajowicach do
skraju Ojcowskiego Parku Narodowego już z daleka daje się wczuć
zapach niczym z dawnej wiejskiej sławojki. Już wkrótce okazuje
się, że poprawnie rozpoznaję zapachy – już w obrębie parku
narodowego, przy krzyżówce odbijającej do Groty Łokietka,
rozłożyła się buda z płatną toaletą. Taki miły akcent
powitalny dla turysty, skłaniający raczej do przyspieszenia kroku
niż zachwycania się pięknem przyrody. Dlatego też dosyć szybko
dotarłem do skrzyżowania. W związku z tym, że tego dnia
zastanawiałem się nad szarpnięciem się na Pieskową Skałę,
wybieram krótszy aczkolwiek mniej atrakcyjny szlak czarny. Dzięki
temu pół godziny wcześniej wychodzę na skraju Ojcowa, koło
stawów rybnych i na skrzyżowaniu szlaków na chwilę przystaję na
małą sesję zdjęciową.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-hgYYHPmcUGs/VFlBK6iQnXI/AAAAAAAAMQE/o-7wRmWGLjs/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B004.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="stary drewniany mostek w Ojcowie" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-hgYYHPmcUGs/VFlBK6iQnXI/AAAAAAAAMQE/o-7wRmWGLjs/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B004.jpg" height="265" title="stary drewniany mostek w Ojcowie" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Stary mostek w Ojcowie</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pamiętacie piosenkę „czerwony
mosteczek ugina się/trawka na nim rośnie...”... chociaż ten z
piosenki raczej kojarzy mi się z małym mostkiem łukowym, jednak
mostek na Sąspówce w Ojcowie też idealnie pasuje do słów tej
piosenki. Wysoka konstrukcja zbita z pojedynczych drewnianych kłód
wygląda tak, jakby nigdy nie była bezpieczna. Nie bez powodu chyba
jednak ktoś kiedyś postawił ten mostek i pewnie za czasów swojej
świetności był użyteczny, choć straszny, jednak stan zaniedbania
sprawił, że konieczne stały się tabliczki zakazujące wstępu na
nie. Mimo to, warto zatrzymać się przy mostku i zwrócić uwagę na
jego piękno.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-vjQ1iRD4Kes/VFlBYk5Nk0I/AAAAAAAAMQM/vAEzsEt6_Rg/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B009.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-vjQ1iRD4Kes/VFlBYk5Nk0I/AAAAAAAAMQM/vAEzsEt6_Rg/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B009.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Samotny grób w Dolinie Sąspówki</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Natomiast przy mostku odbijam od
głównej drogi aby podążyć dalej doliną Sąspówki, środkiem
której idzie szlak żółty. Już na wstępie mijam kolejne
ostrzeżenie: droga może się zapadać z powodu bobrzych podkopów.
Zalecane... żeby nie iść dalej. Z jednej strony to zapowiedź, że
czeka mnie miła naturalna droga, z drugiej – zagrożenie
nietypowe, kto wie na ile groźne? Na szczęście droga okazała się
bezpieczna i faktycznie na początkowym odcinku dosyć urokliwa.
Rzeka wżynała się w otaczające ją góry wąskim, powoli
unoszącym się wąwozem. Gdzieś po lewej mijam prowizoryczny
brzozowy grób bez tabliczki. Czy spoczywa tu jakiś nieznany z
imienia czy nazwiska żołnierz, zabity w trakcie ucieczki przez
bezwzględnego wroga? Czy może turysta, przypadkowa ofiara gór i
złej pogody? A może ten zaciszny wzgórek wybrał sobie na miejsce
ostatecznego spoczynku jakiś człowiek gór? A może właśnie tu
pochowano właściciela porzuconego domku znajdującego się kilka
kilometrów dalej? Na to pytanie zapewne nikt nie udzieli już
odpowiedzi...</div>
<div style="text-align: right;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-8gYRWS8pykE/VFlBgfMGwrI/AAAAAAAAMQU/WwQgQy25sHE/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B010.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="obora i stara studnia przy leśniczówce w Sąspowie" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-8gYRWS8pykE/VFlBgfMGwrI/AAAAAAAAMQU/WwQgQy25sHE/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B010.jpg" height="265" title="wiejskie starocie" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem wąski wąwóz rozlewa się w
szeroką, nudną dolinę. Na delikatnie wznoszących się zboczach co
prawda rozłożył się jeszcze las, jednak środkiem ciągnie się
pustka polany gdzieniegdzie przecinana pojedynczymi drzewami. Po
lewej kusząco do skręcenia zachęca skryty w tajemniczym cieniu
wąwóz Jamki, jednak wszelkie znaki i tabliczki sugerują, że
skręcenie w tą drogę nie jest zalecane. Tak więc podążam wciąż
przed siebie dochodząc do starej leśniczówki. Chociaż sama
leśniczówka wygląda na wciąż używaną, prowadzące do niej
schodki porośnięte są mchem a spomiędzy poszczególnych kamieni
wyrasta trawka. Romantyzm tego pozornie opuszczonego miejsca skłania
mnie do zatrzymania się w cieniu. Chwilowy postój skłania mnie też
do zauważenia ciekawej kompozycji ze starą ręczną studnią i
stojącą za nią nową stodołą o charakterystycznych mocno
kontrastowych deskach...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-DQqUZtXXxlg/VFlD4e-yUlI/AAAAAAAAMRU/vH6f66H3hq4/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B016.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Jeden z budynków na obrzeżach Sąspowa" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-DQqUZtXXxlg/VFlD4e-yUlI/AAAAAAAAMRU/vH6f66H3hq4/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B016.jpg" height="424" title="Jeden z budynków na obrzeżach Sąspowa" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Chatynka na przedmieściu Sąspowa... z przymrużeniem oka</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-N6sEgWd5vGI/VFlBvp22OWI/AAAAAAAAMQk/gHZ25XNMQsA/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B011.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Sąspów, obrzeża - porzucona stodoła" border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-N6sEgWd5vGI/VFlBvp22OWI/AAAAAAAAMQk/gHZ25XNMQsA/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B011.jpg" height="400" title="Rozwalająca się obora na obrzeżach Sąspowa" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dalsza droga do Sąspówki raczej nie
zaliczała się do ciekawych. Jak już wspomniałem, szeroka polana
pośrodku, monotonny krajobraz ciągnący się po obu stronach rzeki
tylko gdzieniegdzie przerywany pojedynczym domkiem. Wioska też nie
obfitowała w ciekawe tematy, tylko gdzieś ponad nią, spomiędzy
gęstych drzew przebijała się wieża zabytkowego kościoła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sąspów był też miejscowością graniczną, w której trzeba
było się zdecydować, czy idę dalej do Pieskowej Skały, czy może
tutaj zawracam. Zgodnie z mapą dalsza droga miała być asfaltem
ciągnącym się wśród nudnych pól, i dopiero pod sam koniec miał
pojawić się teren zalesiony z Maczugą Herkulesa i innymi ciekawymi
skałkami wokół. Już wcześniej miałem informacje, że zamek w
Pieskowej Skale obudowany jest rusztowaniami ze względu na toczący
się w nim remont, co nie tylko psuło atrakcyjność krajobrazu, ale
i nie pozwalało na zwiedzanie zamku. Gdybym miał nocleg w Ojcowie,
być może zdecydowałbym się na dalszą trasę, jednak dojście z
Czajowic do Ojcowa i przewidywany powrót na tej trasie wydłużał
ją o około 10 km, więc wszystkiego razem było już zbyt dużo na
moje nogi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-1QpNUIrOKHw/VFlB8v4KUUI/AAAAAAAAMQs/5reSt-JIrrU/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B013.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Drewniana dzwonnica w Sąspowie" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-1QpNUIrOKHw/VFlB8v4KUUI/AAAAAAAAMQs/5reSt-JIrrU/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B013.jpg" height="400" title="Sąspów, drewniana dzwonnica" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Drewniana dzwonnica w Sąspowie</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Dlatego postanowiłem, że na Sąspowie zakończę swoją
trasę i skoro już tu jestem, to warto zajrzeć do zauważonego
wcześniej kościółka i zabytkowej drewnianej dzwonnicy. Jak się
okazało po ostrej wspinaczce, murowany kościółek był zamknięty
i z zewnątrz nie stanowił wielkiej atrakcji, za to drewniana
dzwonnica przykryta miedzianym dachem zachwycała swą smukłością.
Także zejście do żółtego szlaku okazało się wąską ścieżynką
wśród zielonej gęstwiny, co dodawało uroku tej trasie. Potem
powróciłem do monotonii żółtego szlaku, który doprowadził mnie
do poznanej wcześniej leśniczówki. Dla odmiany za leśniczówką
postanowiłem skręcić w lewo, w nienazwany wąwóz powoli
wspinający się w górę. Chociaż krótki, to głęboko wżynający
się potokiem w skały stanowił miłą odmianę po nudzie doliny
Sąspówki, na którym udało mi się nawet spotkać wiewiórkę.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-qEs-k4aXp_0/VFlCJLFwceI/AAAAAAAAMQ0/bZOcGjvd7cc/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B024.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="Dym, mgła i promienie słońca" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-qEs-k4aXp_0/VFlCJLFwceI/AAAAAAAAMQ0/bZOcGjvd7cc/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B024.jpg" height="320" title="Dym, mgła i promienie słońca" width="212" /></a>Kawałek dalej, w pobliżu wspomnianego
już domku, w oddali zauważam wznoszącą się sponad ziemi mgłę.
Chociaż pora jeszcze była w miarę wczesna, to jednak byłoby to
zdumiewające żeby mgła wznosiła się tak późno, skoro wcześniej
jej tu nie było. Więc może to dym unoszący się z jakiegoś?
Zapewne musiałoby to być dosyć duże ognisko, z kolei rozwieszonej
w powietrzu bieli było zbyt mało aby bać się pożaru lasu. W
miarę jak posuwałem się do przodu, znalazła się przyczyna dymu:
to ludzie palili zebrane w polu chwasty i inne suche rośliny. I znów
kolejna okazja do wspaniałych zdjęć i do zachwytu nad naturą
światła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Aby nie wracać tą samą drogą, i
żeby nie zmarnować pozostałej jeszcze całkiem sporej części
dnia, na kolejnym skrzyżowaniu szlaków odbijam w lewo, w szlak
zielony. Krótkie podejście i po chwili docieram do pierwszej
zabudowy, najprawdopodobniej dużego ośrodka wypoczynkowego.
Kontynuując wędrówkę zielonym szlakiem, po kolejnej pół godziny
czasu docieram do ruin zamku w Ojcowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-wEmXjYFDseQ/VFlCbLp_o5I/AAAAAAAAMQ8/HtYpvxWVIhE/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B025.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Ojców, brama średniowiecznego zamku" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-wEmXjYFDseQ/VFlCbLp_o5I/AAAAAAAAMQ8/HtYpvxWVIhE/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B025.jpg" height="424" title="brama zamku w Ojcowie" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Brama zamku w Ojcowie</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zamek w Ojcowie widoczny jest już z
daleka, więc samotną wieżę strażniczą z kawałkiem muru
obronnego wisząca gdzieś ponad wsią widziałem już na początku
dnia, gdy odbijałem na szlak żółty. Zupełnie inaczej zamek ten
wygląda od strony wejścia. Ustawione pionowo, ściśnięte ze sobą
wapienne obeliski z pewnością chciałyby się zwalić w przepaść
po prawej stronie, jednak powstrzymuje je od tego podpierająca je
wieża bramna. Jak nic budzi to skojarzenia z książkami stojącymi
na nie do końca zapełnionej półce. Książki z pewnością
wywróciły by się żeby leżeć na półce poziomo, jednak
powstrzymuje je od tego stojąca obok nich przegródka do książek.
Tutaj to właśnie kolejne wystające skrzydła ściany wyglądają
jak chcące się zwalić książki, a wspomniana wieża – jak
powstrzymująca je od tego przegródka.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-8obhpA8DYIs/VFlCqvDatUI/AAAAAAAAMRE/J92E6OT9jRg/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B034.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Matka Boska Ojcowska" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-8obhpA8DYIs/VFlCqvDatUI/AAAAAAAAMRE/J92E6OT9jRg/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B034.jpg" height="400" title="Figura Matki Boskiej przed zamkiem w Ojcowie" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Figura Matki Boskiej przed zamkiem w Ojcowie</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście w oficjalnych godzinach
otwarcia przejście bramy nie stwarza większego problemu, konieczne
jest, niczym w średniowieczu, opłacenie drobnego, kilkuzłotowego
myta które potwierdzone zostaje paragonem. Ciężko tu mówić o
bilecie wstępu, skoro oprócz wspomnianego wydruku z kasy fiskalnej
nie dostajemy tu absolutnie nic. To zresztą typowa cecha Ojcowskiego
Parku Narodowego i ciężko by tu szukać ozdobnych biletów które
mogłyby z radością zbierać dzieci.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trudno mówić o wielkich atrakcjach
ojcowskiego zamku, jednak skoro już jest się w Ojcowie, to szkoda
go ominąć. Ostatecznie jest to miłe miejsce na spędzenie
krótkiego odpoczynku połączonego z podziwianiem panoramy Ojcowa z
góry i przejściem przez resztki dawnego muru obronnego. Potem
wracam przez bramę, aby lekko okrężną drogą wrócić do wioski.
Zamiast wracać schodkami wybieram drogę asfaltową aby od dołu
przyjrzeć się figurze zadumanej Matki Boskiej. Co prawda ze
ścieżynki prowadzącej od szlaku do zamku da się zejść w
bezpośrednie pobliże figurki, jednak dopiero od dołu zyskuje się
odpowiednią perspektywę do jej podziwiania.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze tylko powrót czarnym szlakiem,
zahaczając o Grotę Łokietka która nie okazała się zbyt ciekawym
obiektem do zwiedzania i można uznać dzień za skończony. <br />A od teraz powoli wchodzi mały gadżet techniczny - zapisy opisywanych tras będzie już można ściągnąć z sieci w formacie zgodnym z endomondo. Tutaj macie trasę <a href="https://www.dropbox.com/s/4lonh0a0py8i6xf/saspowka.tcx?dl=0" rel="nofollow" target="_blank">Czajowice-Sąspówka-Ojców-Sąspówka</a>...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-t25keVuj-oU/VFlF_M3WFPI/AAAAAAAAMRo/Pi5I_3jYjsY/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="gdzieś na czarnym szlaku" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-t25keVuj-oU/VFlF_M3WFPI/AAAAAAAAMRo/Pi5I_3jYjsY/s1600/jura%2Bkrakowsko%2Bczestochowska%2B006.jpg" height="424" title="gdzieś na czarnym szlaku" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-10047362750559768332014-11-01T10:00:00.000-07:002014-11-01T10:00:00.515-07:00Cmentarna zaduma<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-2Q6gHVs6AvM/VFPnWji6CMI/AAAAAAAAMP0/KDEhVksMANY/s1600/cme.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-2Q6gHVs6AvM/VFPnWji6CMI/AAAAAAAAMP0/KDEhVksMANY/s1600/cme.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-71741323546957426542014-08-07T13:20:00.000-07:002014-08-07T13:20:13.983-07:00Schwerin, czyli nie tylko zamek<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-XW-h3t7yLpk/U-PYYnDEp-I/AAAAAAAAL3M/lZ1NrlfxoGo/s1600/zabytkowa+zabudowa+uliczek+Schwerin.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="dom z muru pruskiego w Schwerin" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-XW-h3t7yLpk/U-PYYnDEp-I/AAAAAAAAL3M/lZ1NrlfxoGo/s1600/zabytkowa+zabudowa+uliczek+Schwerin.jpg" height="400" title="dom "na kurzej stópce" w Schwerin" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Domek na kurzej łapce</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Schwerin, niemieckie miasteczko
założone przez Słowian. To, co pokazują zapytane o niego
internety, to z pewnością bajkowy zamek, urodą i koronkowością
odrobinę ZALEDWIE ustępujący disneyowskiemu Neuschwanstein, jednak
pod względem dostojności i majestatu znacznie go wyprzedzający. W
czasie gdy większość turystów od razu pędzi na książęce
pokoje, miasto ukrywa przed nimi swoje inne, równie piękne
tajemnice.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Myślę, że jeszcze stare miasto
odkrywa jeszcze całkiem spora rzesza turystów. Zwłaszcza, że
starówka jest naprawdę warta odwiedzenia. Błądząc w labiryncie
uliczek, z pewnością można odkryć piękno zarówno pruskiego muru
wymieszanego z niemieckim ordnungiem. Choć podobną architekturę
można spotkać przecież na wielu niemieckich wioskach Pojezierza
Meklemburskiego, to jednak w trochę większym skupieniu, przy
wyższych niż wiejskie budynkach, jeszcze bardziej czuje się
sielankową atmosferę spokojnego dawnego miasteczka. Wszelkie
nieprostopadłości wynikające z ułomności dawnych metod
budowlanych tylko podkreślają ten efekt. Jednak już domki w
których pierwsze piętro rozszerza się nad podciętym parterem
budzi bardziej niebezpieczne skojarzenia z chatką na kurzej łapce i
czarownicami, które najbezpieczniej spalić na stosie, zanim zjedzą
niewinnego Jasia i Małgosię. Tak, teraz gdy o tym myślę, mam
dziwne wrażenie że ta bajka z dzieciństwa ma bardzo niemieckie
korzenie... a może to tylko efekt zawłaszczenia wielu ludowych
bajań przez braci Grimm?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-M6UGp9s-RhU/U-PYiAKoX5I/AAAAAAAAL3U/Tmm3vLaCLe0/s1600/schwerin+stary+mostek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="stary drewniany mostek" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-M6UGp9s-RhU/U-PYiAKoX5I/AAAAAAAAL3U/Tmm3vLaCLe0/s1600/schwerin+stary+mostek.jpg" height="424" title="drewniany mosteczek ugina się" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Drewniany mosteczek ugina się</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-X003GB4UpUY/U-PY54TRiNI/AAAAAAAAL3k/UOmJCmWZ2kc/s1600/nosorozec+w+schwerin.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-X003GB4UpUY/U-PY54TRiNI/AAAAAAAAL3k/UOmJCmWZ2kc/s1600/nosorozec+w+schwerin.jpg" height="400" width="263" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zanim moje rozważania pójdą w jakimś
niebezpiecznym kierunku, powoli ruszam za miasto. Z boku zostawiam
wspomniany zamek, przechodząc przez książęce ogrody. Stary
porzucony mostek ukryty wśród dzikich traw, tuż obok pochylonej
wierzby znów przypomina pradawne wiejskie gusła i strachy. Chociaż
oficjalnie to wciąż miasto, nie trudno tu o wiejską sielankę.
Jeszcze tylko ominąć szalonego kolorowego ceramicznego nosorożca z
różowym nosem od przedawkowania zapachu kwitnącej wiśni – i już
prawie jestem przy celu swojej wędrówki. Spomiędzy krzaków
wyziera rzeczka i stojący nad nią ceglany budynek młyna z
drewnianym kołem wodnym. Do pełni szczęścia brakuje tylko
trzeszczenia pracującego drewna i plusku wody spadającej z łopatek
młyńskiego koła. Okazuje się, że trafiłem na dzień remontu
systemu zębatek młyna i koło musiało zostać zatrzymane.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-D4z36-FR5zc/U-PZacOr4EI/AAAAAAAAL38/Z-HRkN7kjQo/s1600/kolo+mlynskie+schwerin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="koło młyńskie skansenu w Schwerin" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-D4z36-FR5zc/U-PZacOr4EI/AAAAAAAAL38/Z-HRkN7kjQo/s1600/kolo+mlynskie+schwerin.jpg" height="424" title="koło młyńskie w skansenie w Schwerin" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-tY1TbceDReE/U-PZKoeX1CI/AAAAAAAAL3s/50t6-tRQY8s/s1600/mlyn+w+schwerin.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="skansen młyński w Schwerin" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-tY1TbceDReE/U-PZKoeX1CI/AAAAAAAAL3s/50t6-tRQY8s/s1600/mlyn+w+schwerin.jpg" height="265" title="skansen mlynski w Schwerin" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak, tak, mało kto wie, że wśród
atrakcji Schwerin, obok tak osławionego zamku, znajduje się także
mały skansen młyński. Za niedużą opłatą można zwiedzić
zabytkowy budynek i obejrzeć makiety młynów wodnych używanych
przez człowieka do różnorodnych zadań, nie tylko do mielenia
ziarna. Obok tej, jakże typowej, aczkolwiek sezonowej funkcji młyna,
mamy chociażby cięcie drewna czy wymagające o wiele większej siły
i cierpliwości piłowanie kamienia. Tak, zdecydowanie jest to
czynność przekraczająca siłę i możliwości człowieka, za to
jakby idealnie pasująca do nieprzemijającej mocy wody. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-9-B3Geh2Z4s/U-PZY1LSd1I/AAAAAAAAL30/0-fmPgxpAHo/s1600/mechanizm+mlynski+Schwerin.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-9-B3Geh2Z4s/U-PZY1LSd1I/AAAAAAAAL30/0-fmPgxpAHo/s1600/mechanizm+mlynski+Schwerin.jpg" height="212" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Młyński mechanizm przekazania ruchu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Już na
pierwszy rzut oka daje się zauważyć, że niektóre elementy makiet
wyglądają tak, jakby miały się ruszać, jednak ręczne ruszanie
eksponatów nie idzie mi najlepiej. Po chwili zauważam jednak
elektryczne przyciski sugerujące, że makieta wyposażona jest w
jakieś napędzające ją silniki. Jeszcze tylko szybkie rozejrzenie
się, czy w pobliżu nie ma jakichś tabliczek z wrogo brzmiącym
słowem „Verboten” i makiety żwawo zaczynają się poruszać,
niczym napędzone jakąś niewidoczną rzeką przepływającą
poprzez młyńskie koła. Oczywiście gdy człowiek już się
napatrzy na te ruchome cuda, należałoby pamiętać, jak wiele
zawdzięczamy naturze, i wyłączam makiety za sobą. Gdzieś tylko
kątem oka zauważam zdyscyplinowanych niemieckich turystów, którzy
początkowo z takim drobnym strachem obserwują czy na pewno można
(no przecież nigdzie nie napisano, że można – a brak zakazu
chyba tylko dla Polaków oznacza pozwolenie :) – a już po chwili
sami włączają te makiety, które ich interesują.
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-WkiLH0xbtVk/U-PZwDeFrLI/AAAAAAAAL4E/MnoMnHfYmy8/s1600/schwerin+mlyn.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Element mechanizmu regulacji tamy na jeziorze w Schwerin" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-WkiLH0xbtVk/U-PZwDeFrLI/AAAAAAAAL4E/MnoMnHfYmy8/s1600/schwerin+mlyn.jpg" height="424" title="Element mechanizmu regulacji tamy na jeziorze w Schwerin" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Mechanizm regulacji tamy jeziornej - detal</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-W2vyqIgsjJw/U-Pef5fJ4HI/AAAAAAAAL5Q/eK5YWIB9QA8/s1600/kruzganki+zamku+ksiazat+meklemburskich+w+Schwerin.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="krużganki zamku książąt meklemburskich w Schwerin" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-W2vyqIgsjJw/U-Pef5fJ4HI/AAAAAAAAL5Q/eK5YWIB9QA8/s1600/kruzganki+zamku+ksiazat+meklemburskich+w+Schwerin.jpg" height="265" title="krużganki zamku książąt meklemburskich w Schwerin" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zamkowe krużganki</b></td></tr>
</tbody></table>
<span style="text-align: justify;">Na dole z kolei, oprócz małej
wystawki kamieni szlachetnych, obejrzeć można właściwy mechanizm
przekazywania ruchu młyńskiego koła. Jak wspomniałem, trafiłem
na dzień remontu i koło się nie kręciło (jak zapewnili mnie
naprawiający koło rzemieślnicy, młyn jest młynem czynnym), co z
jednej strony spowodowało pewien niedosyt młyńskich wrażeń, z
drugiej – dało okazję do sfotografowania tego mechanizmu. W
codziennej pracy przyzwyczajony do maszyn dużo mniejszych ze
stalowymi przekładniami, z radością witam ten powiew starości, z
właściwą dla niego fakturą podniszczonego drewna.</span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-JZ5M3olP2G8/U-PZ_Z7UEeI/AAAAAAAAL4M/tLaibVyyjNU/s1600/zamek+Schwerin+od+frontu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zamek książąt meklemburskich w Schwerin widziany od frontu" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-JZ5M3olP2G8/U-PZ_Z7UEeI/AAAAAAAAL4M/tLaibVyyjNU/s1600/zamek+Schwerin+od+frontu.jpg" height="424" title="zamek książąt meklemburskich w Schwerin widziany od frontu" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zamek książąt meklemburskich w Schwerin widziany od przodu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-O8rbFjFKRZ0/U-PanTyfu2I/AAAAAAAAL4c/iCATWYQuit8/s1600/sala+tronowa+zamku+ksiazat+meklemburskich+w+Schwerin.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="sala tronowa w zamku książąt meklemburskich w Schwerin" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-O8rbFjFKRZ0/U-PanTyfu2I/AAAAAAAAL4c/iCATWYQuit8/s1600/sala+tronowa+zamku+ksiazat+meklemburskich+w+Schwerin.jpg" height="212" title="sala tronowa w zamku książąt meklemburskich w Schwerin" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Sala tronowa zamku w Schwerin</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A potem, poprzez książęcy ogród,
można już przejść do największej atrakcji Schwerin, zamku
książąt Meklemburskich, a obecnie także siedziby parlamentu. Ten
piaskowy budynek, mimo swego ogromu, zachwyca lekkością renesansu
(jak mówi wikipedia, dokładniej: renesansu niderlandzkiego).
Wnętrza zachwycają przepychem, choć na szczęście ogrom zdobień
nie przytłacza – w pobliżu księcia można było raczej poczuć
wielkość niemieckich władców, a przestrzenie dostępne ówczesnym
wizytatorom pozwalały na ogromną swobodę licznym gościom. Całości
wrażenia dopełnia większa grupka szkolna przebrana we
własnoręcznie zrobione stroje księżniczek i rycerzy. Gdyby w
Polsce w taki sposób uczono dzieci, z pewnością więcej z nich
interesowałyby się historią naszego kraju i jego zwiedzaniem.
Jeszcze tylko krążenie uliczkami Schwerin, odwiedzenie tutejszego
„potwora z Loch Ness” (który, trzeba przyznać, bardziej
przypomina smoka) i można udać się do Gustrow.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-VmH4Tljj45Y/U-PaQVb8-qI/AAAAAAAAL4U/5Zcrs0oI_rU/s1600/zamek+ksiazat+meklembuirskich+w+Schwerin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zamek książąt meklemburskich w Schwerin widziany z tylnego ogrodu" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-VmH4Tljj45Y/U-PaQVb8-qI/AAAAAAAAL4U/5Zcrs0oI_rU/s1600/zamek+ksiazat+meklembuirskich+w+Schwerin.jpg" height="426" title="zamek książąt meklemburskich w Schwerin widziany z tylnego ogrodu" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zamek książąt meklemburskich w Schwerin widziany od strony ogrodu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-hecYSH8K4fk/U-Pd0b5HH6I/AAAAAAAAL5I/FYB2bob6jdA/s1600/wnetrza+zamku+ksiazat+meklemburskich+w+Schwerin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="wnętrza i sufity zamku książąt meklemburskich w Schwerin" border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-hecYSH8K4fk/U-Pd0b5HH6I/AAAAAAAAL5I/FYB2bob6jdA/s1600/wnetrza+zamku+ksiazat+meklemburskich+w+Schwerin.jpg" height="424" title="wnętrza i sufity zamku książąt meklemburskich w Schwerin" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wnętrza i sufity zamku</b></td></tr>
</tbody></table>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-1692219206471675542014-07-25T04:56:00.000-07:002014-07-25T04:56:33.062-07:00Dokąd zmierzasz, Stary Książu???<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-3En-RfO8EAs/U9JC7zTvJEI/AAAAAAAAL00/FiI-qKqnEVg/s1600/zamek+Cisy+01.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-3En-RfO8EAs/U9JC7zTvJEI/AAAAAAAAL00/FiI-qKqnEVg/s1600/zamek+Cisy+01.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Do zamku Cisy próbowałem dostać się
już kiedyś, zimą. Szlak ze Strugi na mapie wydawał się bardzo
prosty, niestety, brak mostu przed samym zamkiem sprawił, że
musiałem odpuścić – kto w środku zimy chce ryzykować zmoczenie
nóg w rzeczce? Tym razem zapobiegawczo postanowiłem zdobywać go od
strony Chwaliszowa – nawet nie byłem świadom, że słowo
„zdobywanie” idealnie pasuje do charakteru podejścia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-cllVEw_ENWI/U9JDClh8zLI/AAAAAAAAL08/r5JsAtYc3sI/s1600/zamek+Cisy+02.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-cllVEw_ENWI/U9JDClh8zLI/AAAAAAAAL08/r5JsAtYc3sI/s1600/zamek+Cisy+02.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak więc porzucając auto gdzieś przy
drodze, powoli rozkręcam się na jakieś drodze ciągnącej się
wśród pól. Droga niby zamknięta dla pojazdów, jednak kawałek
dalej okazuje się, że na mojej drodze spotykam grupę jakichś
bardziej barbarzyńskich myśliwych, którzy sobie samochodami
wjechali na przyległą do pola łachę trawy i urządzili piwak, co
zastanawia o tyle bardziej, że uczestników było tyle samo, co
samochodów. Lekko hałaśliwą grupkę wolę ominąć bokiem,
zwłaszcza, że akurat tutaj oznakowanie szlaku się urywa i należy
iść na czuja. Jak się później przekonałem, widać kawałek
drogi ktoś sobie zaorał, bo po co orać dwa mniejsze pola, jak
można „polecieć po całosci” i szybciej ogarnąć jedno większe
pole. Niestety, robienie sobie pól ze szlaków spotykam nie po raz
pierwszy, tutaj chociaż ktoś nie postawił sobie bezczelnie płotu. Za polem jednak jakoś odnajduję
właściwy szlak i wzdłuż rzeki idę kawałek prosto, aby zaraz
zacząć ostrą wspinaczkę na szczyt zamkowego wzgórza.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-Rk9Fuj6sP_I/U9JEY8JQ3bI/AAAAAAAAL18/diVeckMOX98/s1600/zamek+Cisy+13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Zamek Cisy koło Wałbrzycha" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-Rk9Fuj6sP_I/U9JEY8JQ3bI/AAAAAAAAL18/diVeckMOX98/s1600/zamek+Cisy+13.jpg" height="424" title="Zamek Cisy " width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Zamek Cisy w swej pełnej okazałości</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-8MglUXxaE_4/U9JDKeJRodI/AAAAAAAAL1E/OelF1HU7wVU/s1600/zamek+Cisy+14.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="baszta zamku Cisy - okolice Wałbrzycha" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-8MglUXxaE_4/U9JDKeJRodI/AAAAAAAAL1E/OelF1HU7wVU/s1600/zamek+Cisy+14.jpg" height="400" title="baszta zamku Cisy - okolice Wałbrzycha" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zamek Cisy to całkiem spora ruina, z
której ostała się znaczna część ścian, co w pełni oddaje
dawną wielkość tej formacji obronnej. Stan murów pozwala co
odważniejszym (i lepiej wysportowanym) wdrapać się na szczyt zamku
i obejść wokół całość zaglądając do poszczególnych sal z
poziomu dawnego dachu. Ja decyduję się tylko na zajrzenie do
jakiejś wieży, do której wejście znajduje się jakieś 2 metry
nad ziemią. Chwila buszowania wewnątrz obrysu zamku i postanawiam
wyjść „na zewnątrz”. Dopiero od tej strony widać wielkość
tej dawnej warowni. Okazuje się też, że do zamku jest też o wiele
wygodniejsze wejście poprzez most spuszczony nad suchą fosą. Stąd
jeszcze krótki kawałek powoli obniżającą się drogą i dochodzę
do mostu. Przynajmniej w założeniach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bo niestety, most w postaci kilku
betonowych płyt typu jumbo jak sobie leżał w wodzie, tak sobie
nadal leży i nic nie zapowiada, żeby się to miało zmienić. Że
to jednak dopiero pierwsze kilometry, i że poziom wody niższy niż
poprzednio, to stwierdziłem, że może nawet suchą nogą uda mi się
przejść – a jeśli nie, to o tej porze roku mogę sobie pozwolić
na minimalne zamoczenie nóg.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-PxyTwXvEmoU/U9JDeBo_oxI/AAAAAAAAL1U/vI4uxSW69ts/s1600/zamek+Cisy+05.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="kwitnąca jabłonka" border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-PxyTwXvEmoU/U9JDeBo_oxI/AAAAAAAAL1U/vI4uxSW69ts/s1600/zamek+Cisy+05.jpg" height="265" title="kwitnąca jabłonka" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem za rzeką droga powoli
przechodzi w przejezdną nawet dla samochodów ceprostradę. Mnie z
kolei czeka szybki przekrój rodzajów lasów na krótkim terenie:
obok mrocznego lasu świerkowego rozciąga się prawie stepowa
polana, zarastająca w oddali rzadko porozrzucanymi brzózkami. Z
kolei ten krajobraz kilkaset metrów dalej przechodzi w dziki las
mieszany z przewagą wysokich sosen. I tym lasem idę kolejne
kilkaset metrów, aby dojść do glinianej drogi, w wielu miejscach
przecinanej kałużami zbierających się w odciśniętych koleinach
po ciężkich traktorowych oponach. Włażąc buciorami w taką
kałużę zauważam, jaki ładny brązowo-czerwony osad narasta mi na
butach. Gdybym studiował geologię to może pracę dyplomową
napisałbym właśnie o tych wszystkich osadach/błotach, które
często tak ładnie zbierają się na kałużach?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/--VUWbomFEtI/U9JEzhjTy-I/AAAAAAAAL2E/xpCkOxreraY/s1600/zamek+Cisy+10.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="Wałbrzych, zbiornik retencyjny" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/--VUWbomFEtI/U9JEzhjTy-I/AAAAAAAAL2E/xpCkOxreraY/s1600/zamek+Cisy+10.jpg" height="266" title="Wałbrzych, zbiornik retencyjny" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem przechodzę obok zbiornika
retencyjnego z charakterystycznym chyba dla Dolnego Śląska otworem
przelewowym na środku jeziora (a nie wylotem rzecznym na końcu, jak
ma to miejsce przy klasycznych zalewach) aby na chwilę wrócić do
cywilizacji w postaci Pełcznicy. I poza zdjęciem z jabłonką
kwitnącą przy schodach nie byłoby o czym wspominać, gdyby nie
tabliczka „teren budowy wstęp wzbroniony” na mostku prowadzącym
do cisa Bolko. No, szlak ewidentnie prowadzi przez mostek, który
notabene wygląda na już w pełni zbudowany, widać tabliczki ktoś
łaskawie nie ściągnął, bo przecież normalni ludzie w takie
miejsca nie chodzą, więc co tu się przejmować? Tylko skoro nie
chodzą, to po nowy most postawili? Niestety, ta tabliczka to
zapowiedź tego, co już wkrótce mnie czeka.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-RTvBEJTS79Y/U9JDjiyDu0I/AAAAAAAAL1c/eiGt3zbH2As/s1600/zamek+Cisy+06.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zabytkowy cis Bolko - struktura kory" border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-RTvBEJTS79Y/U9JDjiyDu0I/AAAAAAAAL1c/eiGt3zbH2As/s1600/zamek+Cisy+06.jpg" height="424" title="zabytkowy cis Bolko - struktura kory" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Kora zabytkowego cisu Bolko</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-yEAOZufTiGo/U9JDtxnhlkI/AAAAAAAAL1k/_8Ma8S_Us2s/s1600/zamek+Cisy+07.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="korzenie wyrastające w pniu starego drzewa" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-yEAOZufTiGo/U9JDtxnhlkI/AAAAAAAAL1k/_8Ma8S_Us2s/s1600/zamek+Cisy+07.jpg" height="400" title="korzenie wyrastające w pniu starego drzewa" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chyba podświadomie przewidując, że
czeka mnie takie „stechnicyzowanie” przepięknej kiedyś drogi,
tym razem po raz pierwszy dostrzegam fakturę kory zabytkowego cisa,
a także jakby splątane korzenie wyrastające... na wysokości metra
ponad ziemią, w środku próchniejącego pnia drzewa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niestety, od tego miejsca było coraz
gorzej. Zwykła leśna droga została splantowana, po czym ustawiono
przy niej nie wiadomo czemu służące paliki. A pamiętacie wąski
przesmyk tuż nad rzeką, na którym bałem się, że polecę w dół?
Zamiast zabezpieczyć go jakimś pomocniczym łańcuchem, zrobiono w
tym miejscu kolejny mostek, co odbiera przejściu jakikolwiek posmak
przygody. Słowem, szlak, który o każdej porze roku zaskakiwał
mnie innym magicznym miejscem, został doprowadzony do stanu
„cywilizowana droga parkowa, pozycja katalogowa numer …”, co
totalnie zabiło urok tego miejsca. Aż się wstydzę, że to ja
kiedyś zwróciłem uwagę pracownikom zamku Książ na tą urokliwą
drogę, bo żeby móc pokazać ją każdej ciamajdzie, która sobie
zażyczy doznać tych magicznych przeżyć... niestety, sprawiając w
ten sposób, że cala droga totalnie zatraciła swój urok.
Przypuszczam, że i odcinek pętelki po drugiej stronie rzeki nie
wygląda lepiej, skoro z daleka już straszy jakimiś dziwnymi
„drewnianymi ściankami”, które nie wiedzieć czemu mają
służyć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-xnWHbqRgVJo/U9JECDlEZfI/AAAAAAAAL10/Xbj4K9aZVbA/s1600/zamek+Cisy+09.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="zamek Książ koło Wałbrzycha" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-xnWHbqRgVJo/U9JECDlEZfI/AAAAAAAAL10/Xbj4K9aZVbA/s1600/zamek+Cisy+09.jpg" height="265" title="zamek Książ" width="400" /></a>Gdy już dochodzę w pobliże Starego
Książa, sobie znanym podejściem (które na szczęście jeszcze
pozostało dzikie) wspinam się ostro na górę... i tu moje
rozczarowanie przepełnia czarę goryczy. Bo stary zamek został
spopularyzowany – niestety, kosztem kolejnych atrakcji. Taras
widokowy został zabezpieczony barierką ochronna, która niestety
spłaszcza odbiór widoków. Jeśli ktoś pamięta urokliwy tunel pod
zamkiem, w jego skrajnej części – to musi zapamiętać dobrze ten
widok, bo przejście zostało zamurowane z obydwu stron. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-zseROZFrMQU/U9JE7kjpEdI/AAAAAAAAL2M/J17oRBIjdRY/s1600/zamek+Cisy+11.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-zseROZFrMQU/U9JE7kjpEdI/AAAAAAAAL2M/J17oRBIjdRY/s1600/zamek+Cisy+11.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skoro w
części górnej pokotem rozłożyły się liczne ogniska, bo
przecież każdy kto przyjdzie sobie z dzieckiem, żoną, mężem –
musi mieć własne ognisko, bo przecież nie można przyłączyć się
do czyjegoś? No, ale mamy wolność, każdy ma prawo do swojego
ogniska... szkoda, że wszędobylski dym w takiej ilości specjalnie
nie poprawia trwałości kruchej zaprawy zrujnowanego zamku. Choć i
tak jeśli chodzi o erozję ścian, to ten dym nie będzie miał
takiej siły niszczącej, jak bezmyślny dzieciak który w ramach
zabawy, pod okiem swoich rodziców, bawi się w hurtowe sprawdzanie,
które cegłówki jeszcze trzymają się ściany, a które już jest
w stanie oderwać i odłożyć gdzieś obok. Z pewnością część z
nich za kilka lat sama by odpadła w wyniku niszczącej siły czasu –
ale przez te kilka lat z pewnością spowalniałaby erozję cegłówek
i zaprawy znajdującej się pod nimi. Ale co tam, ważne, że dziecko
ma zabawę i nie hałasuje, a kto by się przejmował takim
niszczeniem zamku?
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-tOOhinJUXW8/U9JD6YJMrcI/AAAAAAAAL1s/gpqktn-522A/s1600/zamek+Cisy+08.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-tOOhinJUXW8/U9JD6YJMrcI/AAAAAAAAL1s/gpqktn-522A/s1600/zamek+Cisy+08.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Tu rządzi natura. Zostałeś ostrzeżony!</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ze sromotnym żalem nad rychłym
upadkiem zamku dosyć szybko opuszczam ten magiczny kiedyś teren i
tym razem górą postanawiam wrócić w okolice zalewu, bokiem
omijając Pełcznicę. Już kiedyś chciałem zapuścić się tym
szlakiem, jednak zbyt późna była to pora, a wiele map po prostu
pomija ten szlak, więc wcześniej nie chciałem ryzykować, że
wyrzuci mnie w jakiś obcy teren. Teraz jednak miałem i odpowiednią
mapę, i pora była po temu, a i wyglądało, że i droga prowadzić
mnie będzie tam, gdzie chciałem podążać – więc czemu by z
niej zrezygnować? Co do słuszności decyzji upewniłem się, widząc
wymalowany na drzewie dziwny runiczny znak. Czy to glif strażniczy
pilnujący tego miejsca przed zakusami cywilizacji, czy może
drogowskaz dla zbłąkanego wędrowca szukającego odrobiny natury –
nie dane było mi odczytać, jednak był to ewidentny znak, że
podążam we właściwym kierunku. Jeszcze tylko widok na zamek Książ
na pożegnanie cywilizacji – i kawałek dalej zagłębiam się w
specyficzny brzozowy zagajnik. Trzeba przyznać, że to całkiem
przyjemny kawałek dróżki, gdzieniegdzie ledwo wijącej się
pomiędzy gęsto rosnącymi białymi drzewkami, który z czasem
prowadzi nad sztuczne rozlewisko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A potem już powrót ta samą szeroką
drogą pełną kałuż z glinianym błotem osadzającym się na
butach, stepowa polanka poprzerastana rzadko porozrzucanymi
brzózkami, zburzony most z płyt, którego nikt nie chce odbudować,
ruiny gotyckiego zamku i zaorana droga, i po kilkugodzinnym spacerku
można wrócić do domu.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-81793253321974901122014-06-08T08:30:00.001-07:002014-06-08T11:00:25.595-07:00Muzeum Powozów w Galowicach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-NvW2MhGRDj0/U5R_ZVwHYVI/AAAAAAAALtM/f1d2dKrI9A0/s1600/galowice_muzeum_powozow004.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-NvW2MhGRDj0/U5R_ZVwHYVI/AAAAAAAALtM/f1d2dKrI9A0/s1600/galowice_muzeum_powozow004.jpg" height="267" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Muzeum powozów w Galowicach to akurat
miejsce, gdzie sam z siebie bym nie trafił. Co prawda wyjeżdżając
z Wrocławia parokrotnie widziałem kierunkowskazy gdzieś na
Bielanach, jednak patrząc na mapę sam teren nie zapowiadał się
ciekawie. Dużo małych, porozrzucanych wiosek, pola poprzecinane
licznymi drogami, dróżkami, drożynami, słowem ogromną ilością
asfaltu, no i autostrada, którą niekoniecznie da się przejść
tam, gdzie by się chciało. Słowem, szans na porządny niedzielny
spacer brak. No i tematyka nie specjalnie mnie interesująca... I
pewnie gdyby nie zorganizowane przez muzeum spotkanie dolnośląskich
blogerów, ta całkiem ciekawa atrakcja byłaby dla mnie niepoznana
po wsze czasy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-wbWOwWQIfqI/U5R8EA2LnLI/AAAAAAAALsE/hDd1TEczEsA/s1600/galowice_muzeum_powozow026.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-wbWOwWQIfqI/U5R8EA2LnLI/AAAAAAAALsE/hDd1TEczEsA/s1600/galowice_muzeum_powozow026.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Spotkajmy się w muzeum</span></b></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-UensvBz0L3A/U5R6WsoYeAI/AAAAAAAALrU/xWb1T4CU1K8/s1600/galowice_muzeum_powozow003.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Spotkanie dolnośląskich blogerów w muzeum powozów w Galowicach" border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-UensvBz0L3A/U5R6WsoYeAI/AAAAAAAALrU/xWb1T4CU1K8/s1600/galowice_muzeum_powozow003.jpg" height="212" title="Spotkanie dolnośląskich blogerów w muzeum powozów w Galowicach" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Radosna, blogerska gromadka</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak, tak, obok pogaduch blogerów,
które ściągają głównie life-stylową śmietankę i na których
nie specjalnie się odnajdywałem, muzeum powozów w Galowicach
postanowiło zorganizować swoje spotkanie bloggerów. Czy to miejsce
wydarzenia, czy może warsztaty/prelekcja na temat pisania
powieści/artykułów sprawiły, że na tym spotkaniu nie pojawiły
się szafiarki, kucharki czy „tropiciele celebrytów”, za to
pojawiła się grupa autorów blogów wędrowno-podróżniczych,
historycznych czy turystycznych. Słowem tych, którzy Dolny Śląsk
traktują jako ciekawe miejsce do zwiedzania, a nie co najwyżej
miejsce zamieszkania czy robienia zakupów.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-T08CwFJ7atY/U5R7MY89fxI/AAAAAAAALrk/9ZkjTSDfP8s/s1600/galowice_muzeum_powozow023.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-T08CwFJ7atY/U5R7MY89fxI/AAAAAAAALrk/9ZkjTSDfP8s/s1600/galowice_muzeum_powozow023.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Bischop-wagen czyli powóz z Biskupina</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Co do warsztatów – okazały się
prelekcją z domieszką dyskusji, co mi akurat pasowało, bo jakoś
nie potrafię wymyślać żadnych historyjek „na zawołanie”, a
jeszcze nie daj Boże na jakiś narzucony temat. Powiedziano o 18
zasadach pisania Marka Twaina, było o najczęściej popełnianych
błędach, o tym, jakich słów używać a jakich unikać, i o tym,
że lepiej pisać konkretnie niż ogólnie i przykładowo. No, chyba
że akurat mowa o rzeczach czerwonych i o rzeczach koloru wozu
strażackiego. Tak, tak, bo choć i jedno i drugie może odwoływać
się do tego samego koloru, to jednak drugi przekaz sam z siebie
niesie dodatkowe przesłanie, które czasem może wnosić wartość
dodaną. Aha, i jeszcze o tym, że mam pisać więcej krótkich zdań.
Żeby zachować równowagę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Generalnie, wiele z podanych zasad to
nieśmiertelne formułki, wbijane każdemu z nas jeszcze na lekcjach
języka polskiego w podstawówce czy w liceum. Nie powtarzać słów,
zauważać i świadomie unikać swoich „nawyków”. Prawdy proste
i oczywiste, jednak prawie natychmiast zapominane, więc ich
przypomnienie zawsze jest wskazane. I trochę nowych wskazówek, jak
pisać ciekawiej. Więc mam nadzieję, że za jakiś czas spotkanie
to pozytywnie wpłynie na jakość tekstów na blogu :)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-lnS9FnfIkH8/U5R8Xp8Ex9I/AAAAAAAALsM/H_XGn-kgFEI/s1600/galowice_m006.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Chomąta w muzeum powozów w Galowicach" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-lnS9FnfIkH8/U5R8Xp8Ex9I/AAAAAAAALsM/H_XGn-kgFEI/s1600/galowice_m006.jpg" height="425" title="kolekcja chomąt w muzeum powozów w Galowicach" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Zwiedzanie właściwe</span></b></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-ur9LJf7mZwo/U5R7YMy--iI/AAAAAAAALrs/5aUvQRdrpJk/s1600/galowice_022.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="wóz strażacki z Galowitz w muzeum powozów" border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-ur9LJf7mZwo/U5R7YMy--iI/AAAAAAAALrs/5aUvQRdrpJk/s1600/galowice_022.jpg" height="265" title="wóz strażacki z Galowitz w muzeum powozów" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wóz strażacki z Galowic</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-P47oMImUikI/U5R68JV1BFI/AAAAAAAALrc/92aKaBGcwBg/s1600/galowice_muzeum_powozow008.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-P47oMImUikI/U5R68JV1BFI/AAAAAAAALrc/92aKaBGcwBg/s1600/galowice_muzeum_powozow008.jpg" height="400" width="265" /></a>Po prelekcji oczywistym punktem
programu było zwiedzanie muzeum powozów. Kierunek trochę mało
oczywisty, powiedziałbym że muzeum zwiedzane jest „od tyłu”.
Zaczyna się nie przy wejściu, ale na drugim piętrze, gdzie akurat
ciężko byłoby wciągnąć te wszystkie karoce i inne sanie.
Słowem, zwiedzanie muzeum powozów wcale nie zaczynamy od powozów,
tylko od mniejszych ekspozycji. Od szczegółu do ogółu, czyli tak
zwana indukcja. Małe sanie, siodła, uzdy, chomąta, stoiska
rzemieślnicze. Bo oprócz zacięcia stricte powozowo-koniarskiego,
muzeum postanowiło zrobić wystawki o tematyce powiązanej, takie
jak opis rzemiosł związanych z powozami. Była ekspozycja dotycząca
kowala, kołodzieja, rymarza, a nawet pojawiły się elementy
związane z zawodem bartnika. Jak na mój gust prowadząca spotkanie
Monika trochę goniła z oprowadzaniem, więc nawet nie zauważyłem
gdy z powodu zdjęć zostałem mocno z tyłu. Co tam, na szczęście
nikt nie pilnował, żebyśmy trzymali się w zbitej grupie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem na kolejnym piętrze
pojawiają się faktycznie pierwsze pojazdy konne. Oczywiście
pierwszym eksponatem jest upiększony niemieckim napisem Gallowitz
wóz strażacki koloru... wozu strażackiego, bo przecież
sformułowanie „koloru wozu strażackiego” jest silniejsze niż
zwrot „koloru czerwonego”. Idąc dalej, mijamy kolejne dokotorki,
wozy szlacheckie otwarte, zabudowane, karece, karoty, wozy chłopskie
do przewozu zarówno ludzi, jak i towarów. Gdzieś po drodze oczom
mignął żydowski sklepik z materiałami różnymi. Powoli
zmierzałem do wyjścia... które okazało się zamknięte. Tak, tak,
tak się z blogerką od zapomnianych miejsc zasiedzieliśmy, że
nasza grupa zdążyła już wyjść i zakluczyć za sobą drzwi. Na
szczęście z góry słychać już kolejną grupę, więc chociaż
może trochę „pod prąd”, ale sprawnie wydostaliśmy się na II
piętro, z którego to udało się wrócić do naszej salki
prelekcyjnej, w której można było sobie pogadać z innymi
blogerami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-AB5ivit2KIo/U5R73fDl4EI/AAAAAAAALr8/WNUBLuwNQkU/s1600/galowice_muzeum_powozow017.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="stanowiska rzemieślnicze w muzeum powozów w Galowicach" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-AB5ivit2KIo/U5R73fDl4EI/AAAAAAAALr8/WNUBLuwNQkU/s1600/galowice_muzeum_powozow017.jpg" height="265" title="stanowiska rzemieślnicze w muzeum powozów w Galowicach" width="400" /></a><br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeśli chodzi o ogólne wrażenia, to
muzeum powozów mnie mocno zaskoczyło. Jak kilka godzin później
znajoma cosplayerka stwierdziła (w dyskusji na zupełnie inny
temat), „szczegół robi robotę”. I dokładnie to samo mogę
powiedzieć o wystawie zorganizowanej w spichlerzu: tu też „szczegół
robi robotę”. Oprócz samego tematu głównego, jak ma to miejsce
chociażby w Łańcucie czy w muzeum starych pojazdów w pobliskim
Topaczu, ekspozycja nie skupia się wyłącznie na powozach. </div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-ka9drRW3R8E/U5SOmo9q-lI/AAAAAAAALts/Rl87vy60XA0/s1600/galowice_muzeum_powozow013.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-ka9drRW3R8E/U5SOmo9q-lI/AAAAAAAALts/Rl87vy60XA0/s1600/galowice_muzeum_powozow013.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
Już
ekspozycje dotyczące „elementów pomocniczych” takich jak
chomąta i uzdy wzmacniają wrażenia. Jednak to co podkreślić
trzeba w muzeum w Galowicach, to tworzenie całego klimatu wokół
eksponatów. Oczywiście, właściciele mają tu spore ułatwienie w
postaci klimatycznego budynku spichlerza w którym znajduje się
ekspozycja, jednak to tylko początek walki o stylistyczne detale. A
to rozłożona pod wozem sztuczna trawka, a to powóz ustawiony na
usypanej z kamieni „drodze”, a to przyozdobiony kolorowymi
kwiatami „Bischop-wagen”, a to pozornie bezładnie porzucona
skrzynka lekarska, elegancki męski kapelusz czy damski toczek z
piórkiem. Tak, jakby ich właściciel tylko na chwilę odszedł z
tego miejsca i miał tu zaraz powrócić. Tak, szczegół to chyba
najważniejsze w momencie gdy idziemy na spotkanie z historią. Na co
dzień otoczeni pozbawionym finezyjnych ozdób plastikiem,
mieszkający w sześciokątnych nowoczesnych budynkach pozbawionych
zdobień, otoczeni zbitymi z prostych „desek” meblami w których
jedynymi ozdobami jest wystająca prosta klamka, z chęcią
odwiedzamy miejsca, w których możemy zobaczyć prawdziwe piękno,
rzeczy które mają nie tylko swój praktyczny cel, ale i są bogato
dekorowane na swój niepowtarzalny sposób. Z radością patrzymy i
dotykamy na przedmioty które mają swoją fakturę, swoje wklęsłości
i nierówności, swoje ostre krawędzie i wygładzenia. Słowem,
szukamy rzeczy prawdziwych, a nie tylko przaśnej i prostej
marketowej taniości...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-b6M055PRQkk/U5R_sZ1v2gI/AAAAAAAALtU/jAHCNib1t98/s1600/galowice_muzeum_powozow037.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-b6M055PRQkk/U5R_sZ1v2gI/AAAAAAAALtU/jAHCNib1t98/s1600/galowice_muzeum_powozow037.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Co warto by zmienić w samym muzeum?
</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-y6T5nMaSquc/U5R9PTwzuzI/AAAAAAAALsc/Ddk47otJOe4/s1600/galowice_m025.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="skrzynka lekarska z powozu, muzeum Galowice" border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-y6T5nMaSquc/U5R9PTwzuzI/AAAAAAAALsc/Ddk47otJOe4/s1600/galowice_m025.jpg" height="265" title="skrzynka lekarska z doktorki w muzeum powozów w Galowicach" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Żeby nie było, że dałem się kupić
za garść reklamowych folderów, ciasteczka i herbatę, nie mogę
powiedzieć, że jest idealnie. Jest bardzo dobrze, ale zawsze można
coś poprawić. Poniżej więc garść podpowiedzi dla muzeum, co
jeszcze można by poprawić.
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-LeZaW_bOBy0/U5R-OBWLFsI/AAAAAAAALs8/6OKQDZrFyE4/s1600/galowice_muzeum_powozow020.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-LeZaW_bOBy0/U5R-OBWLFsI/AAAAAAAALs8/6OKQDZrFyE4/s1600/galowice_muzeum_powozow020.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze trochę dopieścić te sztuczne
detale. Oczywiście, wymiana kwiatów na żywe to ogromny koszt, ale
chociaż wymienić je na ciut droższe, ciut mniej plastikowo
wyglądające, podobnie znaleźć trochę ciekawszą trawkę.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Do tego, znaleźć turystom zajęcie na
cały dzień. Tak, żeby odwiedzając muzeun nie wyrywali się z domu tylko
na chwilę, ale aby zrobili sobie długą wyprawę śladami historii.
Oczywiście, duży trawnik z grillem (i jeszcze jednym powozowym
eksponatem na zewnątrz, który pewnie nie jeden zwiedzający
przegapił :) to fajne miejsce do odpoczynku, ale może jeszcze
bardziej podkreślić że w drodze powrotnej warto by zobaczyć pałac
w Żórawinie? Może wejść w jakąś komitywę z pracującym
przecież w podobnej branży muzeum w Topaczu i zorganizować nie
tylko wzajemny system informowania turystów, ale także jakiś
system zniżkowy „z biletem od tych drugich, u nas wstęp 20%
taniej”? Świetnie to się sprawdza chociażby w Górach Sowich,
więc czemu nie miałoby zadziałać pod Wrocławiem?</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-CoP1H4KqzQU/U5R82lSeE2I/AAAAAAAALsU/eEhc9yvfQ3E/s1600/galowice_muzeum_powozow038.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-CoP1H4KqzQU/U5R82lSeE2I/AAAAAAAALsU/eEhc9yvfQ3E/s1600/galowice_muzeum_powozow038.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wejście do muzeum. Na szczęście udało się złapać moment bez rowerów</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Do tego przestawiłbym stojak na
rowery. Mur pruski jest często ciekawym kompozycyjnie tematem
zdjęciowym, niestety w muzeum powozów przed samymi drzwiami
kompozycję zdjęcia psują tabuny rowerów. A przecież stojak
rowerowy może stać kawałek dalej, przed przyległymi do budynku
parterowymi przybudówkami? Jak rowerzysta podejdzie kawałek dalej,
to przecież nic mu się nie stanie...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Z0ak0z8C3qY/U5R9my2Dq2I/AAAAAAAALsk/D7ebdLfq-uo/s1600/galowice_034.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-Z0ak0z8C3qY/U5R9my2Dq2I/AAAAAAAALsk/D7ebdLfq-uo/s1600/galowice_034.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No i skoro mowa o promowaniu regionu,
może znalazłoby się gdzieś obok kawiarni miejsce na jakieś
ulotki reklamowe innych atrakcji Dolnego Śląska? Skoro (jak zawsze
dbający o szczegóły :) pracownicy muzeum potrafili wpaść na
pomysł i do pamiątkowych toreb z gadżetami wrzucić materiały
promocyjne miasta Wrocław, gminy Żórawina i całego Dolnego Ślaska,
to może byliby w stanie zorganizować w podobny sposób
samoobsługową quasi informację turystyczną? Zwłaszcza, że
szafeczkę z przegródkami na mini-postery można w ogóle powiesić
bez zajmowania jakiegokolwiek miejsca. Tylko błagam, jeśli pojawi
się coś większego, niech to będzie coś pasującego do wystroju a
nie prosty plastikowy stand na foldery, które może pasują do
modernistycznego wystroju banku, ale niekoniecznie do ciekawego
muzeum. Tak w ramach dbania o szczegóły. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
PS. Na spotkanie blogerów przyjechałem trochę zbyt wcześnie. A że blisko bramy wjazdowej kusiło stare domostwo, to i <a href="http://wiurbex.blox.pl/2014/06/Porzucone-domostwo.html" target="_blank">parę zdjęć na wiurbexa się trafiło...</a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-q-KYlUbkGPk/U5R99_31f5I/AAAAAAAALss/deRz3VEQ99c/s1600/galowice_muzeum_powozow036.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-q-KYlUbkGPk/U5R99_31f5I/AAAAAAAALss/deRz3VEQ99c/s1600/galowice_muzeum_powozow036.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Porzucony toczek, czyli detal robi robotę</b></td></tr>
</tbody></table>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-87377002320909588242014-05-06T03:30:00.003-07:002014-05-06T03:36:43.327-07:00Zagubiony we mgle, gdzieś na granicy powiatów<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-4ohhVpDECcY/U2i4BnxB4eI/AAAAAAAALmE/D-viB7HpOAw/s1600/kaluza+na+drodze+gory+sowie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-4ohhVpDECcY/U2i4BnxB4eI/AAAAAAAALmE/D-viB7HpOAw/s1600/kaluza+na+drodze+gory+sowie.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
To był deszczowy dzień we Wrocławiu.
Jakoś w tym roku pogoda ma takie dziwne tendencje, że jak akurat
nigdzie nie wyjeżdżam, jak nie jesteś na jakimś konwencie, nie
biorę dodatkowych zajęć w pracy – to bardzo często pogoda jest
„pod zdechłym psem”. Oczywiście, w większość pozostałych
weekendów jest słoneczko i w ogóle – no, ale jak mi zależy na
dobrej pogodzie, to ta złośliwie pokazuje jęzora. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale co tam,
ruszyć się czasem trzeba, bo jakiś długi okres przestoju się
napatoczył, poza tymczasem to ciekawie ruszyć się przy innej
pogodzie, może na inne klimaty zdjęciowe się też trafi?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-2jQkVE5jvNQ/U2i4Owjy7FI/AAAAAAAALmM/T7W-RwQnDDc/s1600/mlode+drzewka+we+mgle.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-2jQkVE5jvNQ/U2i4Owjy7FI/AAAAAAAALmM/T7W-RwQnDDc/s1600/mlode+drzewka+we+mgle.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No więc postanowione: mimo deszczu,
słoty, niepogody, ruszam się z domu. Kierunek: południe. Na samym
wylocie dziwne zaskoczenie. No bo wyobraźcie sobie mgłę (bo tak w
ogóle, w czasie gdy na północy Wrocławia padało i było widać
chmury, to tak od rynku na południe zaczynała się coraz gęstsza
mgła...) No więc wyobraźcie sobie mgłę tak gęstą, że gdy
widzisz światła poprzedzającego cię pojazdu, to jesteś od niego
w odległości tylko tyle co bezpiecznej – albo i bliżej. Jako iż
mało kierowców decyduje się na jazdę w taką pogodę – to
widzisz głównie kawałek czarnego, linię ciągłą mieszaną z
przerywaną po prawej, i nic więcej. Wiesz, że gdzieś tam, po
prawej od drogi, jest las – ale mgła jest tak gęsta, że tylko
wiesz, bo pamiętasz, jeśli widać drzewa, to tylko te pojedyncze
stojące przy drodze. I nagle z tej mgły wyłania się kramik,
zaciekawiony co już sprzedają przy drodze, ledwie kątem oka
dostrzegasz napis „truskawki”.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ZiffhyVY0O4/U2i2peQaLHI/AAAAAAAALlM/2UaCPnfrT8s/s1600/strumyk+we+mgle+gdzies+w++gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-ZiffhyVY0O4/U2i2peQaLHI/AAAAAAAALlM/2UaCPnfrT8s/s1600/strumyk+we+mgle+gdzies+w++gorach+sowich.jpg" height="400" width="265" /></a>Oczywiście, w maju byłoby to żadne
zaskoczenie, ale wycieczka o której piszę to akurat wydarzenie
sprzed miesiąca, z czasu, gdy nawet te hiszpańskie truskawki
dopiero się pojawiały na rynku, a co tu mówić o polskich? No i
właśnie, truskawki raczej potrzebują słońca, ciepła, za to nie
lubią zbyt dużej ilości deszczów bo gniją... a tu masz,
wilgotność tak wysoka, że nic nie widać, słońca zza tej mgły
nie widać, a oni tu truskawki...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No, ale jadę dalej. Do Łagiewników
droga prosta, nawet po drodze mgła gdzieś się zawieruszyła, dalej
oczywiście od roku nie postawiono dobrych drogowskazów, więc na
czuja bardziej staram się kierować w kierunku Dzierżoniowa, i gps
jak zwykle nie okazuje się zbyt pomocny. W Dzierżoniowe jeszcze
większe zaskoczenie, bo okazuje się, że z bliżej nie znanych
przyczyn połowa miasta zamknięta. Włącznie z rynkiem, przez który
uparcie próbuje mnie prowadzić GPS. Oczywiście, w takich warunkach
należy kierować się drogowskazami objazdów – baa, szkoda, że
ktoś zapomniał ich postawić. Powiem tylko, że po wyjechaniu z
Dzierżoniowa odpowiednim wyjazdem, dalsza droga okazała się
banałem. Na otarcie łez za głupio straconym czasem (bo przy okazji
przeszedłem się po Dzierżoniowie, ale nie specjalnie jest o czym
opowiadać) w miarę podjeżdżania w górę powoli zaczęła wracać
mgła... niestety, na krętej, wąskiej drodze ciężko się
zatrzymać żeby zrobić piękne zdjęcia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-tleYxhyqKOY/U2i2Om7wfBI/AAAAAAAALk8/A9JL4jZugXo/s1600/droga+we+mgle+w+gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-tleYxhyqKOY/U2i2Om7wfBI/AAAAAAAALk8/A9JL4jZugXo/s1600/droga+we+mgle+w+gorach+sowich.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak oto dojeżdżam do Przełęczy
Jugowskiej. Na parkingu prawie, że pusto, a jednak okazuje się, że
obsługa pilnuje. Aż się zdziwiłem, że przy tak małej ilości
chętnych chce im się pilnować – ale jak się okazuje, od
niedawna właściciele prowadzą ten interes i tym bardziej zależy
im na tym, żeby klienci się przyzwyczaili do tego miejsca. Tak więc
5 złotych za parking, jednak okazuje się, że opłata zawiera już
ciepłą herbatę w bonusie. Miła odmiana, ale zostawmy sobie ciepłe
napoje na rozgrzewkę po powrocie, bo wilgoć może okazać się
trochę wychładzająca.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skoro rano powiedzieliśmy sobie: na
południe, to wypadałoby być konsekwentnym – a więc trasa w
kierunku Przełęczy Woliborskiej. Jeszcze tylko konsultacje z
obsługą parkingu, którędy iść (i tu trzeba ich pochwalić) i
można ruszać. Na początek trasa, która wydawała się być
trudniejsza, bo dłuższa. Czyli niebieski szlak rowerowy. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-WMnoF78t2O4/U2i14lmDjGI/AAAAAAAALk0/afg6zW451t4/s1600/orczyk+widmo.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-WMnoF78t2O4/U2i14lmDjGI/AAAAAAAALk0/afg6zW451t4/s1600/orczyk+widmo.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Orczyk-widmo</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Szeroka
droga, którą mógłbym przejechać swoim autem, słowem, nie ma o
czym się rozpisywać... STOP!!! Z przodu, tam gdzie drzewa ustępują
miejsca polanie, jakiś dziwny szum. Nie, nie potoku, bo drobnych
ciurków spływających z góry tu pełno. Tak jakby pracował wyciąg
narciarski. I fakt, coś tam stoi, charakterystycznie „wywalony”
dla równowagi słup z kołami napędowymi. Podchodząc bliżej
widzę, że faktycznie, koła się kręcą, widać nawet, że linka
się przesuwa... tylko żadnego narciarza nie widać. Zresztą, co tu
się dziwić, śniegu w tym roku dużo nie było, za to w
międzyczasie już 20-stopniowe upały były, więc roztopiły się
pewnie ostatnie resztki... a orczyk pracuje. Takie surrealistyczne
oderwanie od rzeczywistości: mgła, słaba widoczność, mimo iż to
wielki obszar leśny to ledwo widać najbliższe drzewa, cisza prawie
absolutna, i tylko ten dziwny, jednostajny szum kręcącej się
kolejki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-40I_cfnrgps/U2i4vybaM5I/AAAAAAAALmk/qexJmQPm8FQ/s1600/mlodnik+we+mgle+gdzies+w+gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-40I_cfnrgps/U2i4vybaM5I/AAAAAAAALmk/qexJmQPm8FQ/s1600/mlodnik+we+mgle+gdzies+w+gorach+sowich.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-2KRhFzK0ZfU/U2i2XiqqJoI/AAAAAAAALlE/0VwLnnN1hfI/s1600/schron+lesny+w+gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-2KRhFzK0ZfU/U2i2XiqqJoI/AAAAAAAALlE/0VwLnnN1hfI/s1600/schron+lesny+w+gorach+sowich.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Bielawska polanka skąpana we mgle</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chwila zadumy i ruszam dalej. Kilometry
szybko mijają pod butami bo podejść ani zejść prawie że nie ma,
jedynie trochę postojów na zdjęcia, bo co rusz próbuję pomęczyć
swój aparat i siebie tą mgłą. Jednak bez żadnych godnych
wspomnienia faktów dochodzę do Bielawskiej Polanki. Całkiem
przyjemne miejsce na postój, jednak wszędobylska mgła raczej nie
skłania do zbytniego zwalniania tempa. Jedynie szybkie zapoznanie
się ze stojącą tu tablicą z mapą (z której wynika, że zaliczę
3/4 trasy nietoperza, kawałek okazuje się, że szedłem równolegle
do niej) i pora ruszać dalej w drogę.
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-IbTxHpmOuio/U2i26LVMgFI/AAAAAAAALlU/ElC9Rugnecs/s1600/szutrowa+droga+przez+sowie+gory.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-IbTxHpmOuio/U2i26LVMgFI/AAAAAAAALlU/ElC9Rugnecs/s1600/szutrowa+droga+przez+sowie+gory.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dalej jednak już nie tą szutrówką,
i to nie tylko dlatego, że mało ciekawa. Po pierwsze, raczej daleko
nią nie dojdę, nawet gdybym długo nią szedł. Po prostu dochodzi
ona do Przełęczy Woliborskiej tak wielkim łukiem, że trasa robi
się 2-3 razy dłuższa. Tak więc teraz już trochę węższą
drogą, wśród głównie świerkowego lasu powoli podążam pod
górę. Gdzieś po drodze sztuczna polanka powstała poprzez wycinkę
lasu, szczyt Popielak ze znacznie większą leśną „łysinką”,
potem zejście i powoli dochodzę do kolejnej Polanki. Z daleka,
wśród mrocznej mgły, powoli wyłania się złowieszczy znak:
wysoki „pieniek” w kształcie, który kojarzyć mi się może
jedynie z okładką gry Diablo. Jak się zresztą okazuje, słupek
raczej nie był nastawiony do mnie pozytywnie, skoro wisiał na nim
zakaz wchodzenia z powodu prac leśnych. Oczywiście, jak zwykle
ostrzeżenie to wisiało w taki sposób, że o ostrzeżeniu dowiaduje
się dopiero wychodząc z terenu ścinki – na szczęście w
niedzielę leśnicy raczej nie pracują. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-C2gPs1WLe1M/U2i3DNR1-hI/AAAAAAAALlc/Cp_kpbwAsts/s1600/zwalone+drzewo+na+drodze.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-C2gPs1WLe1M/U2i3DNR1-hI/AAAAAAAALlc/Cp_kpbwAsts/s1600/zwalone+drzewo+na+drodze.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Czy to znak, że pora zawracać?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Patrząc na mapę i zegarek
równocześnie dochodzę do wniosku, że do samej Przełęczy pewnie
nie dojdę, ale może warto przejść chociaż jeszcze kawałek? Tak
więc czeka mnie forsowanie zalanej drogi, potem trochę bardziej
strome podejście niż ostatnio... to może przejdę jeszcze kawałek?
Tak więc jeszcze kawałek przez rozległy młodnik, kolejny pagórek,
a na jego szczycie całkiem spore zwalone drzewo, tak rozłożyste,
że nie tak łatwo znaleźć jakieś obejście i praktycznie trzeba
przechodzić przez zwalone gałęzie. Przy kolejnym zwalonym drzewie,
tym razem prostszym do przejścia, postanawiam jednak zawrócić, bo
z daleka daje się zauważyć całkiem duża i hałaśliwa grupka,
więc skoro mam nie dojść do kolejnej przełęczy (do Kobylca, czy
poprzedzającego go jeszcze ciut wyższego szczytu chyba mi jednak
trochę zostało), to może teraz już pora zawrócić?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-ZRXr2ibiDHs/U2i3PIUlsbI/AAAAAAAALlk/D5xJoxGiTjY/s1600/rzadko+rozsadzone+drzewa+na+stoku+gor+sowich.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-ZRXr2ibiDHs/U2i3PIUlsbI/AAAAAAAALlk/D5xJoxGiTjY/s1600/rzadko+rozsadzone+drzewa+na+stoku+gor+sowich.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Widok z Bielawskiej Polanki w kierunku na Kalenicę</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak więc do Bielawskiej Polanki wracam tą samą drogą, a w międzyczasie powoli zaczyna zanikać mgła. Jako iż z powodu mniejszej wilgotności czuć jakby było cieplej, tu postanawiam zrobić pierwszy swój dłuższy postój tego dnia. Tak, tak, wokół mnie pozostają jedynie niedobitki mgła. Wśród mocno przerzedzonych drzew za drewnianym schronem, tylko wśród najdalszych drzew widać jakieś lekkie rozmycie, w pierwszym planie mgły brak. Dumną monotonię rzadkiego lasu iglastego burzą jedynie obszary nasadzeń bukowego młodnika. Jednak w miarę zbliżania się do Kalenicy, powoli wracają drzewa iglaste.</div>
<div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ClI7OnlkZQc/U2i4_H3LMeI/AAAAAAAALms/ClJFQ-NPbJI/s1600/straszne+drzewko+w+gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-ClI7OnlkZQc/U2i4_H3LMeI/AAAAAAAALms/ClJFQ-NPbJI/s1600/straszne+drzewko+w+gorach+sowich.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-o8Toe6iyiHU/U2i3dUQ9EwI/AAAAAAAALls/v3_nnEXdmJM/s1600/porzucona+droga+we+mgle+gory+sowie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-o8Toe6iyiHU/U2i3dUQ9EwI/AAAAAAAALls/v3_nnEXdmJM/s1600/porzucona+droga+we+mgle+gory+sowie.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Droga z Bielawskiej Polanki w kierunku na Przełęcz Jugowską</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, skoro zaznaczono na mapie,
to na Kalenicy obowiązkowo trzeba było wejść na wieżę widokową.
Choć oczywiście, zaskoczenia nie było – gdy perspektywa pozwala
oddalić horyzont od siebie, mgła daje o sobie znać. Widoczność
kiepska, po trosze o ile pamiętam wieżę już za bardzo zarastają
drzewa, ale z pewnością tego dnia główną przeszkodą była mgła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po zejściu z wieży ruszam dalej
szlakiem. Kawałek dalej droga lekkim łukiem omija grupę
wystających z ziemi dużych kamieni. Że akurat miejsce to
odwiedziłem krótko po tym, jak znajomi z Warszawy chwali się
swoimi zdjęciami z Gry o Tron, to i wyobraźnia też już była
lekko ukierunkowana. Jednak gdyby porównywać te trony... ten
filmowy, choć pełen szczegółów kusił przepychem i luksusem
(choć o ironio, nie wyglądał na zbyt wygodny do siedzenia). Ten
naturalny, mimo swej prostoty i minimalizmu (a może to właśnie
dzięki nim) o wiele bardziej kojarzył się z powagą i dostojnością
tego miejsca, a równocześnie przestrzeń i miękka trawa kojarzyła
się z wygodnie rozłożonymi wokół damami dworu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-_biuTgYq_H4/U2i3oq932RI/AAAAAAAALl0/asD_oUVvlC4/s1600/mglista+droga+w+gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-_biuTgYq_H4/U2i3oq932RI/AAAAAAAALl0/asD_oUVvlC4/s1600/mglista+droga+w+gorach+sowich.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem kawałek dalej doganiam
grupkę, która ruszyła z Kalenicy w czasie, gdy ja próbowałem
podziwiać widoki. Okazuje się, że z Rzeczki wybrali się na Wielką
Sowę, a że już siłą rozpędu... to doszli do Kalenicy. I że ten
rozpęd, to nie taka fajna sprawa, bo potem wrócić trzeba, więc
jak by było ciut bliżej... koniec końców stwierdzili, że jednak
nie będą mnie nakłaniać do jazdy moim małym autkiem w 6 czy 7
osób i wrócą na własnych nogach. Tyle im pomogłem, że
skorzystali z mapy (wybrali się bez), trochę doradziłem w kwestii
wyboru drogi powrotnej, między innymi, że mogę sobie zaoszczędzić
kwadrans drogi nie zaglądając do i tak nieczynnego schroniska. Tak,
parking kojarzyli, głównie z „dziwnie wyglądającej szarlotki”,
co akurat nie poprawiło mi humoru, bo liczyłem, że do darmowej
herbatki dokupię sobie jeszcze jakieś ciasto dla smaku. Kawałek
dalej, i na tej samej szutrówce którą zaczynałem kilka godzin
temu, już w miarę blisko parkingu rozstajemy się. Mi wypada
jeszcze raz pójść kilkadziesiąt metrów „z powrotem” (w tym
samym kierunku co rano – przeciwnie do parkingu), do miejsca, gdzie
szlak zwinnie wywija się w dół. (Tu radzę uważać, to zejście
nie jest zbyt widocznie oznakowane, raczej pamiętałem je sprzed
kilku godzin niż zauważyłem oznakowanie w tym momencie).
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-b04NRqvYU2M/U2i3zUO2IeI/AAAAAAAALl8/dCB3CZplL4k/s1600/kaluza+na+drodze+w+gorach+sowich.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-b04NRqvYU2M/U2i3zUO2IeI/AAAAAAAALl8/dCB3CZplL4k/s1600/kaluza+na+drodze+w+gorach+sowich.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po chwili droga z wąskiego przejścia
między drzewami staje się raczej śladem ścieżki. W końcu wśród
szeroko rozstawionych drzew, w lekki zagłębieniu skoncentrowanym
wokół płynącego niżej strumienia nie ma większego znaczenia czy
idziesz drogą, czy dwa drzewa od niej. I tak oto dochodzę do
nieczynnego schroniska, które w tej mgle wygląda jeszcze bardziej
opuszczenie. Teraz znów kawalątek pod górkę, obok ledwo
wystających ponad ziemię ruin, i wracam na parking.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No właśnie, wracając do parkingu,
dziwnie wyglądającej szarlotki... trzeba przyznać, że krzykliwe
napisy na szybach stojącej na środku budki i to akwarium pod ladą
(na kiego czorta w tym miejscu akwarium???) nie zachęcają do
spędzenia tu miejsca. Środek też jeszcze surowo i mało
klimatycznie wygląda, choć widać, że miejsce można zrobić
ciekawiej i właściciele powoli idą w tym kierunku. W szarlotce nie
dopatrzyłem się ani niczego dziwnego, ani niczego zachęcającego
do konsumpcji, ale ciężko zrobić szarlotkę która swym wyglądem
zachwyci osobę, która nie jest wielkim fanem jabłeczników.
Szarlotka jak szarlotka, czy jest coś „nie-jabłecznikowatego”?
Na szczęście jest: piernik. To lubię. Zaskakujący... gdy wdaje
się z rozmowę z obsługą na jego temat, wychodzi, czemu tak trochę
nietypowo smakuje. Ananas i jeszcze jeden owoc (po prostu nie
pamiętam jaki) to faktycznie to, co skłoniło mnie do zapytania,
ale okazuje się, że ten piernik jest... marchewkowy. Nie, to nie
ciasto marchewkowe, to jednak jest inne, po prostu piernik
marchewkowy. Z ananasem, bakaliami, z przyprawami korzennymi dającymi
się łatwo wyczuć, ale nie narzucającymi się smakiem (chociaż
wolę takie narzucające się :), domowej roboty – chyba nie trzeba
więcej przyimków żeby je zareklamować? No dobrze, jakby ktoś
miał wątpliwości – oczywiście, że pyszne!!!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-gZjlWY3G81s/U2i4Xs-sksI/AAAAAAAALmU/D-9Su75MazE/s1600/silent+hill+czy+gory+sowie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-gZjlWY3G81s/U2i4Xs-sksI/AAAAAAAALmU/D-9Su75MazE/s1600/silent+hill+czy+gory+sowie.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-q6XIUMAm78o/U2i5ozcHilI/AAAAAAAALm0/8GGZSbx3JI8/s1600/gory+sowie+mlodnik+we+mgle.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-q6XIUMAm78o/U2i5ozcHilI/AAAAAAAALm0/8GGZSbx3JI8/s1600/gory+sowie+mlodnik+we+mgle.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dalsza rozmowa daje więcej informacji
o „budzie parkingowej”. Właściciele są tu dopiero od roku, na
górze znajduje się wypożyczalnia sprzętu zimowego, o tej porze
roku oczywiście nieczynna, prowadzone są rozmowy, żeby zrobić tu
też bezpłatny punkt pomocy rowerowej. Przy okazji dzięki
uprzejmości właścicieli załapuję się na przedpremierowy pokaz
prezentacji ze starymi zdjęciami tego miejsca, jeszcze w czasach,
gdy stało tam schronisko (nie, nie mówię o pobliskiej zygmuntówce
– tu było kolejne). Włącznie ze zdjęciem z dokładnie takiej
perspektywy, jakbym wyglądał przez okno. Docelowo, zdjęcia mają
wylądować w ramkach i zawisnąć na ścianach, co ma być jednym z
kroków upiększania tego miejsca (ale błagam, zmyjcie te napisy
żarówiastym markerem z szyb!!!). Docelowo opłata za parking ma
pozostać na poziomie 5 złotych, ale ma to być traktowane w całości
jako przedpłata na szeroko rozumianą konsumpcję (a więc, nie
tylko praktykowana obecnie herbata, ale także kawa, ciasto – kto
co woli). Czy tak będziecie? Pożyjemy, zobaczymy, właścicielom
życzę, aby się ten interes rozwinął, bo może to być ciekawe
miejsce na postój.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-R9tKD_HPS_c/U2i4gZlE1QI/AAAAAAAALmc/XpuQ-LxnZTQ/s1600/gory+sowie+droga+we+mgle.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-R9tKD_HPS_c/U2i4gZlE1QI/AAAAAAAALmc/XpuQ-LxnZTQ/s1600/gory+sowie+droga+we+mgle.jpg" height="640" width="425" /></a>Aha, obiecałem wam wyjawić zagadkę
orczyka zagubionego we mgle. Okazuje się, że wśród narciarzy
obowiązuje tradycja „czekoladowego zjazdu” (mogłem pomylić
drugi człon nazwy, na pewno coś z czekoladą). Gdy już kończy się
sezon, gdy śnieg ustąpi miejsca ciapie i błotu (brrr,
przedwiośnie... to paskudztwo można celebrować???), niektórzy
narciarze wyciągają swoje stare, zajechane narty, których już
naprawdę nie szkoda, bo nadają się tylko do wyrzucenia, i
„dojeżdżają” je na takich „czekoladowych dniach”.
Oczywiście, że człowiek wychodzi z czegoś takiego ubłocony jak
po niektórych wędrówkach, ale podobno taka atrakcja zapewnia
niepowtarzalne przeżycia. Sam osobiście nie próbowałem, i podobno
nie dla początkujących narciarzy (a ja nawet początkujący nie
jestem).</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A potem już tylko jazda samochodem do
domu. W radiu zaczyna grać Enej... „Tak smakuje życie”. W
pierwszej chwili pomyślałem, że będzie doskonale pasować do
wpisu, potem – że nie, nie, zbyt radosne, zbyt wesołe do tego
dnia zadumy. Ale przecież właśnie tak smakuje prawdziwe życie –
tajemniczą mgłą, żywymi kolorami natury wybijającymi się z
pogodowej szarugi, wysiłkiem i wynikającym z niego zmęczeniem. I
oczywiście marchewkowym piernikiem!!!!<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/QUaJF5faWBU?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-36780728706421131512014-04-19T12:41:00.000-07:002014-04-19T12:41:16.054-07:00Życzenia Wielkanocne<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-M8b3O0D6J3k/U1LPF-o5_0I/AAAAAAAALkY/eJGXOrrieqM/s1600/manufaktura073.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-M8b3O0D6J3k/U1LPF-o5_0I/AAAAAAAALkY/eJGXOrrieqM/s1600/manufaktura073.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Tymi oto zdjęciami chciałem Wam życzyć wesołych świąt. </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Mam nadzieję, że wraz z Wielkanocą ten blog też "zmartwychwstanie"<br />i znów pojawiać się regularniej zaczną nowe wpisy.</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Zdjęcia zrobione w trakcie manufaktury świątecznej <br />organizowanej przez Centrum Kultury Zamek w Leśnicy,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
więcej zdjęć na <a href="https://www.facebook.com/media/set/?set=a.849290315087276.1073741829.204791049537209&type=3" rel="nofollow" target="_blank">facebookowym fanpagu bloga</a>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-mZ4qF6Pn_eY/U1LO-hxuWsI/AAAAAAAALkU/dqvCiBygny4/s1600/manufaktura030.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-mZ4qF6Pn_eY/U1LO-hxuWsI/AAAAAAAALkU/dqvCiBygny4/s1600/manufaktura030.jpg" height="206" width="310" /></a></div>
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-y8PybZicCHg/U1LOltygV9I/AAAAAAAALkM/OlQkxvkRJ8o/s1600/manufaktura034.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-y8PybZicCHg/U1LOltygV9I/AAAAAAAALkM/OlQkxvkRJ8o/s1600/manufaktura034.jpg" height="206" width="310" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-406075433124753991.post-73395865523090074242014-02-16T10:54:00.000-08:002014-02-16T10:55:09.193-08:00Wyprawa "aby podeptać śnieg"<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlTOA1GOQloE8Zi8nrWnZYjL1RCy8gW1Tq-arft40XloXM5bYRGRYwZ7k2KurUW1nY0B7Ka4_VdCl_GLqwJDMXHFGn9cO8EQGfO3wUqznZ8ngWiBcYQ7dEx8cOohUvmCvgKJFcBv-Febo/s1600/snieznik+klodzki.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlTOA1GOQloE8Zi8nrWnZYjL1RCy8gW1Tq-arft40XloXM5bYRGRYwZ7k2KurUW1nY0B7Ka4_VdCl_GLqwJDMXHFGn9cO8EQGfO3wUqznZ8ngWiBcYQ7dEx8cOohUvmCvgKJFcBv-Febo/s1600/snieznik+klodzki.jpg" height="267" width="400" /></a>Początek trasy na Śnieżnik nie zapowiadał się ciekawie. Chociaż był to już schyłek grudnia, to krajobraz wciąż przypominał późną jesień. Zamiast bieli śniegu, ziemię pokrywał brąz opadniętych liści. Dobrze, że chociaż niebo nie straszyło szarością, jak miało to miejsce dnia poprzedniego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Droga początkowo też do najciekawszych nie należała. Najpierw asfalt, który w okolicach bunkrów zamieniał się co prawda w drogę „leśną”, jednak wciąż jeszcze przejezdną dla samochodów, i to nie tylko terenowych. Trochę uroku dodawał jej przepływający obok potok, jednak to trochę mało w porównaniu jakie stawiam zimowym górom.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOC-dSkIhMcVUulEjSRp6011bc4aVwv8NfmbNBJiDMW6jF02aI6qsm8V1sklBZjhC3B1jKcA6ArRBNOyfY1sVdDqhn6KR2oMgLT3zcV_y0Vb7Gxt_M196Zq4Xz2LZqXzQqBQaAb-tIj0U/s1600/choinka+sosnowa.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="choinka świerkowa" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOC-dSkIhMcVUulEjSRp6011bc4aVwv8NfmbNBJiDMW6jF02aI6qsm8V1sklBZjhC3B1jKcA6ArRBNOyfY1sVdDqhn6KR2oMgLT3zcV_y0Vb7Gxt_M196Zq4Xz2LZqXzQqBQaAb-tIj0U/s1600/choinka+sosnowa.jpg" height="265" title="choinka świerkowa" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
I tak to z pominięciem rozważań nad kierunkiem na jednym zakręconym rozstaju, powoli i bez większych atrakcji docieram do typowo turystycznego schronu leśnego. Ot, drewniany, mocno skośny dach, żeby na konstrukcji nie zbierał się śnieg, w którym można na chwilę przystanąć i odpocząć, przy okazji popijając herbatkę z dodatkiem samodzielniego robionego soku z dzikiego bzu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wydawałoby się, że dawno już minął wschód słońca, jednak na niebie wciąż nie było widać złocistej kuli. Pewnie dlatego, że idąc wzdłuż drzew można je widzieć tylko nad sobą – a tu akurat słońce zawita dopiero gdzieś koło południa. Jednak gdy gdzieś między gęstym skupiskiem gałęzi daje się zauważyć jaśniejszą plamę, to okazuje się, że jest ono jeszcze zaskakująco nisko. No i ten zaskakujący kolor pomarańczu, taki nienaturalny... pora jednak ruszać dalej. Na szczęście jednak tuż za chatynką niebieski szlak odbija od ceprostrady aby już dużo bardziej stromą (i dużo bardziej atrakcyjną) dróżką piąć się pod górę Śnieżnika. Gdzieś na tej drodze też powoli pojawia się śnieg...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA9t_kXlpUCQtDsMBlMzYo7jgj1zBOCaz-YByzArsYYEmuwLyRH2zD64fsssiP6TNODPJwCiHZT9JiP-8zKHDkplBrnc1Vvrh4JyCMLM8cJ_yGgRwbjVxnH_IsErWDK_LpIxIPdibudp0/s1600/zimowe+drzewa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA9t_kXlpUCQtDsMBlMzYo7jgj1zBOCaz-YByzArsYYEmuwLyRH2zD64fsssiP6TNODPJwCiHZT9JiP-8zKHDkplBrnc1Vvrh4JyCMLM8cJ_yGgRwbjVxnH_IsErWDK_LpIxIPdibudp0/s1600/zimowe+drzewa.jpg" height="425" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZw3-IwlkGUwmAI3nOjufudSw26TC6-BcB_sYWXl8mEp1l1FOltVYaG3HsEprpaj3BH-cnPKKOAn-Ep2Skt1prW97DEn90XKOIkvZxc_wIlYn2EFFTPWS586nwarAK85aNqXgUPLr4WSk/s1600/skapana+w+sloncu+zimowa+polana.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="Skapana we sloncu zimowa polana" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZw3-IwlkGUwmAI3nOjufudSw26TC6-BcB_sYWXl8mEp1l1FOltVYaG3HsEprpaj3BH-cnPKKOAn-Ep2Skt1prW97DEn90XKOIkvZxc_wIlYn2EFFTPWS586nwarAK85aNqXgUPLr4WSk/s1600/skapana+w+sloncu+zimowa+polana.jpg" height="265" title="Skąpana we słońcu zimowa polana" width="400" /></a>a tymczasem zza gałęzi dostrzegam piękno spóźnionego wschodu słońca. W zasadzie ciężko to nazywać wschodem, bo wokół już wydawało by się jasno, jednak plama światła tak odróżnia się od swego otoczenia, że należy zastanowić się, czy to naprawdę na ziemię spłynęło już w pełni jasność dnia, czy może to jeszcze trochę efekt dostosowania się oczu do niewyczuwalnego już delikatnego zmroku? Natomiast kolor światła jest tak piękny, że w pełni doceniłem uroki porannego wstawania w górach. Choć to wciąż pomarańcz, to jednak trochę inny odcień niż tej widziany na postoju, a w połączeniu z poświatą bijącą zza drzew daje wspaniały efekt, jedno z tych wrażeń, które spotyka się tylko czasami na szlaku i chciałoby się do nich wrócić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi42OZkX6H3VQjdnlnM4ci52ab2BvLOaGAhU589eoAmW6BCtHPmRWRnqOFekLQhvq-XxWAAFaRxVIgq708Vmy9eA5ztNGsyGQtLG-28JF4QTFPYTw_E-CbtfC3OlNON3mWiJ1mtXVo2CWI/s1600/slonce+przebija+przez+drzewa.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Słońce zza zimowych drzew" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi42OZkX6H3VQjdnlnM4ci52ab2BvLOaGAhU589eoAmW6BCtHPmRWRnqOFekLQhvq-XxWAAFaRxVIgq708Vmy9eA5ztNGsyGQtLG-28JF4QTFPYTw_E-CbtfC3OlNON3mWiJ1mtXVo2CWI/s1600/slonce+przebija+przez+drzewa.jpg" height="265" title="Słońce przebijające przez gałęzie " width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na szczęście śnieg okazał się w miarę ubity, ale jeszcze nie lodowato śliski. Dlatego po krótkiej wędrówce wychodzę na na polanę, a właśnie bardzo niski młodnik. Dopiero w tym miejscu wyłania się dosyć szeroka panorama, która na szczęście tego dnia jest doskonale widoczna, a wierzchołki gór wyłaniają się niczym widma z rozmytej mgły u ich podnóża. Krótka sesja zdjęcia i pora ruszać dalej. Tutaj droga już staje się oblodzona, dlatego każdy krok należy stawiać ze szczególną ostrożnością, co i tak nie uchroni przed upadkiem. Na szczęście taki problem pojawia się na krótkim odcinku niezasłoniętego południowego stoku, jednak po krótkim odcinku udaje się wejść w teren otoczony wysokimi drzewami, w którym znów stopy swobodnie mogą deptać po śniegu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoi8N2-A-4TKTOIMyWEA1VxvNgxc-Q9d5xEkQrsaPYmu9NtxNbw_ugCMJE-UqFoHLsRyTjcqHcGr1YDyarPoyU_giNjnhC9aORGPdTzEb_ik4C-2cJRN0AW9fP0C7y9p_jU6eRWHTBJzQ/s1600/sleza+-+droga+powietrzna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Ślęża - korytarz powietrzny" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoi8N2-A-4TKTOIMyWEA1VxvNgxc-Q9d5xEkQrsaPYmu9NtxNbw_ugCMJE-UqFoHLsRyTjcqHcGr1YDyarPoyU_giNjnhC9aORGPdTzEb_ik4C-2cJRN0AW9fP0C7y9p_jU6eRWHTBJzQ/s1600/sleza+-+droga+powietrzna.jpg" height="425" title="Ślęża - droga dla czarownic" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px;"><b>Ślęża - szlak dla czarownic</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbl6kxuqhawQ3Kkli_1gzB505URjvLwHQisXHWiuJdZxhrYVJH2bjxiFqXIpgvKuE7zj8YsTms9XqzCj1F2aIaS2kFxpyT6QuHNMHlQ7yQ6PbWykjdbiYN3np0KEWPQWS-2osmwBMZPl0/s1600/sniegowe+przebisniegi.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Śniegowe przebiśniegi" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbl6kxuqhawQ3Kkli_1gzB505URjvLwHQisXHWiuJdZxhrYVJH2bjxiFqXIpgvKuE7zj8YsTms9XqzCj1F2aIaS2kFxpyT6QuHNMHlQ7yQ6PbWykjdbiYN3np0KEWPQWS-2osmwBMZPl0/s1600/sniegowe+przebisniegi.jpg" height="265" title="Przebiśniegi powstałe ze śniegu" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px; text-align: center;"><b>Przebiśniegi wykonane ze śniegu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W zasadzie stąd dojście do Śnieżnika mogłoby zająć kilkanaście minut. Jednak tuż obok drogi wśród drzew wyłania się mała bezdrzewna łacha, akurat zaczynając od naszej drogi i idąc w dół. Dlatego ktoś z naszej wesołej gromadki postanowił przetestować, czy da się na niej zjechać. Z braku jakiegokolwiek sprzętu zjazdowego (narty, sanki) nie pozostało nic innego jak zjechać na kurtce. Szybkie samodoskonalenie techniki, i okazuje się, że mamy świetną zabawę. Trochę czasu mija, zanim decydujemy się iść dalej, zmęczeni ciągłym wdrapywaniem się przez kopny śnieg do drogi, z której ponownie rozpoczynaliśmy swój zjazd.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W zasadzie od tego miejsca droga już idzie prawie płasko aż do samego schroniska. Tutaj szybki posiłek, i pora iść dalej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Góra „trudna psychologicznie”</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrDqX-pCWZyVFtUId0YTcTGrwtRl8uSbtVTvS6umNcxq6-4OgkqGfwcRLBYNPiH5zSinOGGun67ZIOHDyht7Dw2bekp4Kzd2kJhJPRiLIR3-h9VKYzlb5ZFC0f6AVDMWEIbGvHFfUCXu0/s1600/sniegowa+pustka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrDqX-pCWZyVFtUId0YTcTGrwtRl8uSbtVTvS6umNcxq6-4OgkqGfwcRLBYNPiH5zSinOGGun67ZIOHDyht7Dw2bekp4Kzd2kJhJPRiLIR3-h9VKYzlb5ZFC0f6AVDMWEIbGvHFfUCXu0/s1600/sniegowa+pustka.jpg" height="267" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px; text-align: center;"><b>Na szczycie Śnieżnika</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Śnieżnik od zawsze wydawał mi się górą niszczącą człowieka psychologicznie. Chociaż nie kojarzyłem masakrycznie długiego ani ciężkiego podejścia, to kojarzyła mi się z drogą nie mającą końca. Że już z radością widzisz jej szczyt, zwiększasz tempo żeby go dosięgnąć, a gdy dochodzisz do miejsca które przed chwilą widziałeś – nagle okazuje się, że to jedynie jakieś przepłaszczenie, a następny „pozorny szczyt” widzisz przed sobą. I z tego co pamiętałem, to takich „szczytów” było kilka, choć nigdy nie pamiętałem ile.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHBkVPZVshfWFUs4Tc0TduJQWK-I18CjQO5vWKnxz6crd6WeShfzXe0qxPL9vbNR2JUoyck__6qwZeXKNue29Y9FIfYu9m39JadgZmx0fvYxLxLbThMQpvuz4YDe0RTt_pQu0qDVjF8pM/s1600/sniegowy+sekacz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHBkVPZVshfWFUs4Tc0TduJQWK-I18CjQO5vWKnxz6crd6WeShfzXe0qxPL9vbNR2JUoyck__6qwZeXKNue29Y9FIfYu9m39JadgZmx0fvYxLxLbThMQpvuz4YDe0RTt_pQu0qDVjF8pM/s1600/sniegowy+sekacz.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px; text-align: center;"><b>Śniegowy sękacz</b></td></tr>
</tbody></table>
Dlatego do tego podejścia nastawiłem się psychicznie. Gdy po krótkim płaskim odcinku droga odbijała w lewo i wspinała się do góry, to całkiem spokojnie pod nią podchodziłem. Jak wspomniałem, droga mocno stroma nie jest, i gdyby nie lekko oblodzone obszary, to w ogóle nie byłoby się czym przejmować. Tak że spokojnie, spokojnie przed siebie, bez szaleństw, bez przyspieszania – systematyczne podejście do pierwszego „przełamania”.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I tu mnie Śnieżnik zaskoczył. Bo owszem, to, co jeszcze przed chwilą wydawało się szczytem, wcale nim nie było, zaraz za nim teren staje się prawie że płaski, jednak przede mną roztacza się panorama charakterystyczna dla Śnieżnika. Po bokach widzę sąsiednie granie, przed sobą – wielką zanieżoną polanę z usypanym kopcem skał na samym szczycie. Więc gdzie te psychiczne pułapki, gdzie te katusze? Czyżby to moja pamięć spłatała mi figla, a nie góra? No cóż, na to wygląda, więc z radosnym entuzjazmem ochoczo wbijamy się na szczyt szczytu, czyli na kamienny kopiec... i tu nagłe zderzenie z rzeczywistością każe trochę jednak spowolnić. Podejście prawie żadne, 3 czy 5 metry po skałkach, więc skoro nie ma wspinaczki, to gdzie tu rozmawiać o wysiłku, tyle, że trzeba uważać na śliskie podłoże. Zresztą podejście jeszcze nie było takie złe, gorzej było z zejściem z tego kopczyka lekko w inną stronę – tu już nie potknąć się i nie wywrócić było dosyć ciężko.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ7c1FzUIXjCi-y73BgmLaajE4DRJsK3ZNZSpDzHhyRtCRxklSrQPmCyJNhgGVm8-A2xCPSGlEdoIKaxx5ZaPsFReORpIjY3D2-GL-wUemnmweijgVrfviLxWX5tzHGwbTIgyC1UrD1Mg/s1600/spragniony+turysta.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Morawa - jej źródło przyciąga turystów" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ7c1FzUIXjCi-y73BgmLaajE4DRJsK3ZNZSpDzHhyRtCRxklSrQPmCyJNhgGVm8-A2xCPSGlEdoIKaxx5ZaPsFReORpIjY3D2-GL-wUemnmweijgVrfviLxWX5tzHGwbTIgyC1UrD1Mg/s1600/spragniony+turysta.jpg" height="265" title="spragniony turysta u źródeł Morawy" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px; text-align: center;"><b>Spragniony turysta u źródeł Morawy</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wracając do samego Śnieżnika – to ewidentnie góra zasłużyła na swoją nazwę. Już od dawien dawna stąpamy po miło skrzeczącym śniegu. Jednak tutaj śnieg nie tylko leży na ziemi, ze względu na często panujące tu wiatry charakterystycznie oblepia wszystko co wystaje ponad ziemię, jak chociażby paliki szlaku wbite w ziemię. Na każdym z nich narosły niereleguralne zwały śniegu, swą strukturą przypominające ciasto sękacza. Jednak najciekawszą formacją śnieżną okazują się naturalnie stworzone (i całkiem liczne) pola „śnieżnych przebiśniegów”, drobnych, wyrzeźbionych wiatrem i słońcem śnieżnych „kwiatków”, wielkością i kształtem przypominających zbierające się do otwarcia przebiśniegi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxtfb1Pm7CYSCWoaBzjaoZHM4t5Qwnv3hbY8poSIE80t06hjvBiHv75goRadr3K7XhxQaCe_6ZpoXkd7K-qoB_1Edms2HzQTrs_mPJk645j79Jpn1dNGkYl2Oe3qyiRJrczDe3R2yRqj4/s1600/zimowa+choinka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="zimowa choinka" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxtfb1Pm7CYSCWoaBzjaoZHM4t5Qwnv3hbY8poSIE80t06hjvBiHv75goRadr3K7XhxQaCe_6ZpoXkd7K-qoB_1Edms2HzQTrs_mPJk645j79Jpn1dNGkYl2Oe3qyiRJrczDe3R2yRqj4/s1600/zimowa+choinka.jpg" height="400" title="zimowa choinka" width="265" /></a>W zasadzie tutaj zawsze kończyła się moje wyprawy i pozostawał jedynie powrót na miejsce noclegu. Tym razem za namową znajomych przekraczam czeską granicę. Tutaj już zejście jest całkiem strome, a wydeptany w śniegu „korytarz” jest ewidentnie oblodzony. Dlatego schodząc chyba lepiej iść tuż obok, gdzie buty lekko tylko wpadają w śnieg, na tyle, żeby nie poślizgnąć się na lodzie. Gdzieniegdzie nawet daje się zjeżdżać na nogach lub nawet na kurtce, jednak </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
generalnie stromizna w dół jest tak ostra, że próbując zjeżdżać bezpośrednio w dół, a nie wzdłuż wydeptanej drogi, raczej nie dałoby się już zatrzymać. Tak więc jednak głównie na nogach szybko dochodzimy do kamiennej niskiej „chaty”, która okazuje się źródłem rzeki Morawy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis2UW4dNLts85nXAosGCIrzyMWXRYaYA_IHy8nrEC8lFHGiZedc2gnmyry4224bcCtFUelGUjQaSxR3MLdHMGPXaVyevclcRjSwz6ALapq-3XKTLvDJjKrj6f4Aq5j-D4H4Ki2n7U4zNE/s1600/zagubieni+we+mgle.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zagubieni we mgle" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis2UW4dNLts85nXAosGCIrzyMWXRYaYA_IHy8nrEC8lFHGiZedc2gnmyry4224bcCtFUelGUjQaSxR3MLdHMGPXaVyevclcRjSwz6ALapq-3XKTLvDJjKrj6f4Aq5j-D4H4Ki2n7U4zNE/s1600/zagubieni+we+mgle.jpg" height="424" title="zagubieni we mgle" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px;"><b>Zagubieni we mgle</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS0BH9uSh9-n1I9GY0ihThK8btFGBsJ9tHVp7Lvuu3UmLSAMaJkOphHk7_Sd0J9un-HTARKrAU-_gTFG-S_HIBxX86yySUZFrtQ9a4Pz3kInfU6W6H3-YxJeya1ecK6mUltz6x3kBAq8Y/s1600/urok+na+dobra+pogode.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Odczynianie złych uroków pogodowych poprzez pocałowanie słonia" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS0BH9uSh9-n1I9GY0ihThK8btFGBsJ9tHVp7Lvuu3UmLSAMaJkOphHk7_Sd0J9un-HTARKrAU-_gTFG-S_HIBxX86yySUZFrtQ9a4Pz3kInfU6W6H3-YxJeya1ecK6mUltz6x3kBAq8Y/s1600/urok+na+dobra+pogode.jpg" height="265" title="pocałuj słonia w pupę sposobem nad odczarowanie złej pogody" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px; text-align: center;"><b>Odczynianie złych uroków pogodowych</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze kawałek dalej, i na kolejnym płaskim kawałku ziemi znajdujemy resztki schroniska. Chociaż mało co wystaje ponad ziemię, jednak warto zajrzeć do dawnych piwnic. Ściany są mocne i nie grozi im zawalenie, a przejście wszystkich pomieszczeń nawet mimo śniegu wymaga tylko podstawowej ostrożności. Przy mocno wiejącej pogodzie jest to też doskonałe miejsce do odpoczynku i wypicia herbaty, bo wspomniane piwnice są doskonałą ochroną od deszczu i wiatru.No to jeszcze dołączyć do gromadki turystów całujących na szczęście kamiennego słonia (i nie, wcale nie w trąbę się go całuje!), i można wracać na szczyt.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDqVd7kK4M-BSC3a0lr3GF5KVBrSUnAA0KyQRyjAl0HeQfrxXDFWaagzatrlzrOvcmaUpy_CxgvxyRxeaQaX66yt0vB4GLB2iwOO6HKQJd6uq6LiTYeMGQGZ7mhs1NjCXRLpAFZn4wJJc/s1600/pamatce+petra+sedlaka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDqVd7kK4M-BSC3a0lr3GF5KVBrSUnAA0KyQRyjAl0HeQfrxXDFWaagzatrlzrOvcmaUpy_CxgvxyRxeaQaX66yt0vB4GLB2iwOO6HKQJd6uq6LiTYeMGQGZ7mhs1NjCXRLpAFZn4wJJc/s1600/pamatce+petra+sedlaka.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px;"><b>Pamatce Petra Sedlaka, ratowniku z Horskiej Slozby</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem pogoda ma swoje drobne załamanie. Będąc na szczycie pierwszy raz, mieliśmy piękne słońce i widok na panoramę wokół. W międzyczasie jednak, Śnieżnik powoli zaczął tonąć we mgle, a naprzeciwległy szczyt schował się za chmurą. Na szczęście w czasie rozmowy ze znajomymi pogoda powoli zaczyna się uspokajać, jednak nastrój powoli nabrał klimatu bardziej sprzyjający zauważeniu małego, górskiego grobu i zastanawiania się nad zmiennością pogody.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6H5uBzczx_wy6H7A0bE2sdKy680zWHQMHY0tP1vK0IWK_7LRgJX-ejxkxYH8LIMliycuqMhOSwNhI9XKO-SOa8HZTMXVLf21Um4LZNEA_hGhvy4u9v6_J3t5am7zjg71Mv3e3wv9kr18/s1600/forsowanie+nieistniejacego+potoku.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Forsowanie nieistniejącego potoku" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6H5uBzczx_wy6H7A0bE2sdKy680zWHQMHY0tP1vK0IWK_7LRgJX-ejxkxYH8LIMliycuqMhOSwNhI9XKO-SOa8HZTMXVLf21Um4LZNEA_hGhvy4u9v6_J3t5am7zjg71Mv3e3wv9kr18/s1600/forsowanie+nieistniejacego+potoku.jpg" height="265" title="kładka nad rzeczką" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px; text-align: center;"><b>Forsowanie nieistniejącego potoku</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pora na zejście do schroniska. Jako iż mgła sprawiła, że nastrój stał się bardziej melancholijny, to jakoś trzeba było sprawić, żeby oprócz rozgrzanego ciała cieszyła się także dusza. No więc tylko znaleźć odpowiedni skos – i hajda, znowu zjazdy na kurtkach. Chociaż kurtki goretexo-podobne doskonale się sprawdzają w takiej roli, to nic nie przebije nylowego fleku. Tak więc kilka zjazdów w dół, kontrolne porównanie kto ma najlepszy „sprzęt” (czytaj kurtkę) i można schodzić dalej. Jeszcze pamiątkowa sesja z przechodzenia po zwalonym drzewie nad najprawdopodobniej potokiem (dodam, że przejście drzewem raczej odbijało od szlaku niż było jego częścią – ale jak się bawić, to się bawić) i powoli wracamy do schroniska. Pogody ducha (dodam, że wraz z nią i pogoda atmosferyczna się poprawiła) nie mogły już zepsuć nawet tłumy praktycznie uniemożliwiające odpoczynek w środku. Na szczęście jak już wspomniałem, pogoda jest tak dobra, że odpoczynek na zewnątrz nikomu nie przeszkadza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ0WciAf5mBHFOD8dx7OBeG5-YUPwetUSNV2j66dLdI2mB2tlRTD1h7vlbA4zUi0RESU0qqOW0fgT24Na3Q_b6tKxhmkJeSJrzp-N1_lJV9ZNSi4j796K4tDm2BN3XNL3dbZKO0C6-PlU/s1600/zimowy+mlodnik+skapany+w+sloncu.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ0WciAf5mBHFOD8dx7OBeG5-YUPwetUSNV2j66dLdI2mB2tlRTD1h7vlbA4zUi0RESU0qqOW0fgT24Na3Q_b6tKxhmkJeSJrzp-N1_lJV9ZNSi4j796K4tDm2BN3XNL3dbZKO0C6-PlU/s1600/zimowy+mlodnik+skapany+w+sloncu.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A potem już tylko zejście, bez żadnych większych atrakcji. Najpierw mieszanką wszystkich dochodzących do schroniska szlaków dochodzimy do Przełęczy Śnieżnickiej. O dziwo, na tej trasie o wiele szybciej niż na niebieskim szlaku, najpierw spod nóg, a później także z otoczenia znika biały kolor śniegu. Potem, szlakiem rowerowo-narciarskim, czyli kolejną drogą usypaną malachitami w dół. Po drodze spotykamy parę, która już bez nadziei upewnia się, że do Jaskini Niedźwiedziej to oni chyba pobłądzili? Tak, tak, pobłądzili państwo, to nie dość że niewłaściwa droga, to na dodatek spory kawałek za daleko. Potem już tylko w dół, w dół, ponownie do szlaku niebieskiego, a następnie wzdłuż poznanego już rano strumyka. Tym razem już za dnia wracamy od betonowych silosów do naszego noclegu w Sądejówce...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYtxHxZHgpzMdX1NamvgWKwSk6LWLJanKdzcQIM-evcNuiwwowHKq84JKOSUI_9lLks9Bhr3RgTERneuncBTseQQ_QGnn656wUC91kquXwW7Q__pLpZUFTkiMzaM6kqvSUlfoYG8uZsW8/s1600/herbatka+na+mrozy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="herbata na zimowe mrozy" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYtxHxZHgpzMdX1NamvgWKwSk6LWLJanKdzcQIM-evcNuiwwowHKq84JKOSUI_9lLks9Bhr3RgTERneuncBTseQQ_QGnn656wUC91kquXwW7Q__pLpZUFTkiMzaM6kqvSUlfoYG8uZsW8/s1600/herbatka+na+mrozy.jpg" height="424" title="herbatka na zimowe mrozy" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 12.666666984558105px;"><b>Na śnieg i zimowe mrozy najlepiej pomaga termos z gorącą herbatą</b></td></tr>
</tbody></table>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com4