piątek, 15 kwietnia 2011

Dzień, w którym anioły rozlały mleko na niebie...

bazie na tle nieba
Gdy tego dnia wyszedłem z domu, miałem wrażenie, że anioły rozlały mleko na niebie. I choć słońce na wszelkie możliwe sposoby stawało się sprawić, żeby niebo było niebieskie, to jednak ono uparcie chciało być szaro-białe. Widać tego anielskiego mleka dużo się rozlało, bo dosyć długo niebo utrzymywało swój nudny kolor. Jednak miało to swoje zalety, bo zwierzęta okazały się nad wyraz ufne, w ciągu dnia wychodząc na drogi ludzkie. Ale o wszystkim po kolei...
wiewiorka wsrod drzew
Tą wędrówkę postanowiłem rozpocząć w podwrocławskich Kotowicach. Aby odpuścić sobie nudne asfalty, próbuję dojechać do samego „dworca” PKP, co nie jest łatwe, ale jakoś się udaje. Jako że to wiosna, najbardziej oczywistym wyborem był szlak o kolorze wiosennych narcyzów i żonkili. Niestety, poza kwiatami wokół ani kawałka żółtego, tak więc pozostaje próbować iść na czuja. Niestety, po chwili drogę blokuje mi rozpościerająca się wokół... Krótki rzut oka na mapę i okazuje się, że to nie rozlewająca się na wszystkie strony Odra, a jedynie strasznie podłużne jezioro Panieńskie. Tak więc nie pozostaje nic innego jak odbić do torów. Jednak warto było pobłądzić, bo już wkrótce spotykam rudokitą wiewiórkę. Oj, złośliwa psotnica, spokojnie okazuje swe uroki tak długo, jak długo nie próbuję jej zrobić zdjęcia, kiedy to nagle ucieka na drugą stronę. I zaraz z powrotem pokazuje się z powrotem, gdy chowam aparat. 
nietoperz

ukryta jaszczurka
Ropucha niesie drugą na grzbiecieNo cóż, znudziła mi się ta zabawa w kotka i myszkę, więc postanawiam iść dalej. Tym razem po południowej stronie torów, dochodzę do kolejnego już jeziora, Dziewiczego. Przy nim jeszcze więcej życia. A to kudłate psisko zamieszkujące okolice przystani, a to zmęczony nocnym lataniem nietoperz, za chwilę ropuchy noszące się na grzbiecie. Kawałek od nietoperza, na zwalonym drzewie – rezolutna jaszczurka, na chwilę przystająca by wygrzać się w promykach słońca, za chwilę uciekająca przed wzrokiem. Zresztą, i po drzewie warto się przejść w głąb jeziora, widoki ciekawe, choć trzeba uważać żeby nie zaliczyć wiosennej kąpieli. A przecież jeszcze trzeba by wymienić dające o sobie znać jedynie świergotem ptaki i dziobiącego dzięcioła, które jednak w żaden sposób nie chcą się pokazać, czy „niebezpiecznego dzika” pilnującego domostwa.
niebezpieczny dzik

Powoli więc obchodzę jezioro Dziewicze, które w szczególności na swym zachodnim końcu urzeka płytkimi  (połowy wysokości człowieka) wąwozikami. Teraz już dalej wzdłuż żółtego szlaku (który odnalazł się gdzieś w połowie długości jeziora), szeroką leśną drogą. Przy torach kolejowych spotykam pierwszych kolarzy, którzy, choć z GPS-em, pobłądziliby by bez moich wskazówek. Za to w zamian dostaję kolejne namiary na ciekawe miejsce – tym razem mowa o kolejowym moście na wysokości Czernicy. 
agresywny zaskroniecA ja schodzę ze szlaku, aby podążyć w nieznane. Mostek nad szerokim potokiem, pola ze stojącymi na środku wierzbami – to główne atrakcje tej malowniczej okolicy, które z pewnością skusiłyby niejednego malarza krajobrazów. Niestety, miejsce do którego zmierzałem, oznaczone na mapie jako pełne rowów, zagłębień bardziej przypomina płytkie stare leje bombowe, dawno już zarośnięte krzakami i trawą. Za to po drodze spotykam kolejne stworzenia – a to agresywny zaskroniec próbujący niczym żmija zaatakować (poprzednie uciekały widząc człowieka z daleka), a to krecik. W starych liściach buszują myszy, większość jedynie daje się usłyszeć i zauważyć delikatnie poruszenie liści, jedna mniej ostrożna jednak też daje się wypatrzyć.
piaszczysta plaza nad Odra
A skoro to już tak blisko, postanawiam wyjść nad Odrę, która na wysokości Gajkowa dopiero pokazuje piękno rozlewisk, że o małym kawałku piaszczystej plaży nie wspomnę. Ale cóż, pora powoli wracać. Znów wśród świergotu ptaków, prawie tą samą drogą – choć tym razem od torów kolejowych udaje się przejść ją całą zabłąkanym żółtym szlakiem... A przed samochodem wyczekują rozradowane motyle, wesoło bawiące się w berka.
Choć to wiosna, o mało co zapomniałbym wspomnieć o budzącej się do życia roślinności. Bazie już powoli rozkwitają na żółto, więc na niebieskich kawałkach nieba doskonale spełniają rolę kwiatów jabłoni, które już wkrótce nam rozkwitną w sadach. Choć obawiam się, że nie dożyją do bliskiej już Wielkanocy - a przecież bazie były nieodłącznym elementem Wielkanocy, Na ziemi – pełno białych zawilców, słonecznych narcyzów czy delikatnych złoci i ziarnopłonów. Zresztą, kto by je wszystkie nazwał? Jeśli chcecie, obejrzyjcie je sami na spacerze...
Zawilce

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz