A ile by miasto zyskało, gdyby tak władze pozwoliły się zająć obskurnymi blokami. Taka forma sztuki z pewnością zyskałaby wielu zwolenników. Uzdolnionych artystów, gotowych wykonywać takie dzieła, we Wrocławiu nie brakuje. Tylko jakoś urzędnicy nie chcą myśleć o takich rzeczach, a szkoda...
@emite: podobno na Ołbinie to ja mieszkam, a gdzieś musi być w końcu to nadodrze :) a na poważnie - co osoba, to inny podział na dzielnice i poddzielnice, więc sam się czasem gubię i (jako ludność napływowa) mogłem się omylić. Wydawało mi się, że Ołbin jest częscią nadodrza? @kozica: Jestem zwolennikiem grafitti, i swojego czasu zdarzyła mi się ostra dyskusja z gorzowską radną ds. kultury na ten temat. Mimo to, wrocławskich murali raczej nie lubię, bo znacząco odbiegają od tego, co w sieci można znaleźć pod hasłem grafitti. Nie czuję się na siłach oceniać, aby oceniać co grafitti jest, a co nie jest, ale zdecydowanie wolę to masowe pojęcie grafitti. Żeby nie było wątpliwości, to co nazywam muralem, to choćby misiek, koleś leżący przy murze czy rowery. To co nazyam grafitti - to choćby ten czarno-biały rysunek wielowątkowy z wyraźnymi podkreśleniami kolorystycznymi, kolorowy tag "muralia" czy (od biedy) te kiczowate domki. Podobają mi się (choć zastanowiłbym się, czy jest to grafitti) ten odnośnie przemocy w rodzinie i "meksykański potwór" :)
"Wydawało mi się, że Ołbin jest częscią nadodrza" Raczek odwrotnie. Z Ołbina wydzielono parę mniejszych osiedli, w tym Nadodrze. Granica przebiega jakoś wzdłuż ul. Jedności Narodowej. Właśnie znalazłem (kontur się dość długo wczytuje): https://sites.google.com/site/roolbinwroclaw/plan-osiedla-olbin Tu zresztą widzę, że dotarłeś nawet na osiedle Plac Grunwaldzki. Ale to szczegół. Tamtejsze murale dzielą się na dobrze i lepsze.
Są super :D
OdpowiedzUsuńDobre są, ale toż to w większości, jeśli nie w całości, Ołbin, a nie Nadodrze.
OdpowiedzUsuńA ile by miasto zyskało, gdyby tak władze pozwoliły się zająć obskurnymi blokami. Taka forma sztuki z pewnością zyskałaby wielu zwolenników. Uzdolnionych artystów, gotowych wykonywać takie dzieła, we Wrocławiu nie brakuje. Tylko jakoś urzędnicy nie chcą myśleć o takich rzeczach, a szkoda...
OdpowiedzUsuń@emite: podobno na Ołbinie to ja mieszkam, a gdzieś musi być w końcu to nadodrze :) a na poważnie - co osoba, to inny podział na dzielnice i poddzielnice, więc sam się czasem gubię i (jako ludność napływowa) mogłem się omylić. Wydawało mi się, że Ołbin jest częscią nadodrza?
OdpowiedzUsuń@kozica: Jestem zwolennikiem grafitti, i swojego czasu zdarzyła mi się ostra dyskusja z gorzowską radną ds. kultury na ten temat. Mimo to, wrocławskich murali raczej nie lubię, bo znacząco odbiegają od tego, co w sieci można znaleźć pod hasłem grafitti. Nie czuję się na siłach oceniać, aby oceniać co grafitti jest, a co nie jest, ale zdecydowanie wolę to masowe pojęcie grafitti. Żeby nie było wątpliwości, to co nazywam muralem, to choćby misiek, koleś leżący przy murze czy rowery. To co nazyam grafitti - to choćby ten czarno-biały rysunek wielowątkowy z wyraźnymi podkreśleniami kolorystycznymi, kolorowy tag "muralia" czy (od biedy) te kiczowate domki. Podobają mi się (choć zastanowiłbym się, czy jest to grafitti) ten odnośnie przemocy w rodzinie i "meksykański potwór" :)
"Wydawało mi się, że Ołbin jest częscią nadodrza"
OdpowiedzUsuńRaczek odwrotnie. Z Ołbina wydzielono parę mniejszych osiedli, w tym Nadodrze. Granica przebiega jakoś wzdłuż ul. Jedności Narodowej.
Właśnie znalazłem (kontur się dość długo wczytuje): https://sites.google.com/site/roolbinwroclaw/plan-osiedla-olbin
Tu zresztą widzę, że dotarłeś nawet na osiedle Plac Grunwaldzki.
Ale to szczegół. Tamtejsze murale dzielą się na dobrze i lepsze.
Jednym z pierwszych, jakie kojarzę,jest ten duzy na rogu Wyszyńskiego, lubię go bardzo.
OdpowiedzUsuń